Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Daleka jest odemnie myśl, lud starozakonny, na wytępienie, lub wygnanie wskazywać : poprawić go, przywieść do upamiętania, do poznania własnego dobra, to jest, co nauka chrześciańska podaje. LEJBE I SIORA CZYLI LISTY DWÓCH KOCHANKÓW ROMANS PRZEZ J. U. N TOM PIERWSZY W KRAKOWIE, W DRUKARNI JÓZEFA CZECHA 1837. DO CZYTELNIKA. Lud obcy, rozlany po całej przestrzeni kraju naszego, składający szóstą część ludności naszej ogólnej, a całą prawie ludność miast pomniejszych, lud oddzielny nie tylko wiarą ale językiem, ubiorem, obyczajami, lud, co odbiegłszy prawego zakonu Mojżesza napoił się dzikiemi zagorzalców swoich przesądami, nie uznaje praw cywilnych, ni sądów krajowych, nie uznaje chrześcian za bliźnich, za ludzi, co z dzieciństwa wpaja w młodzież swoją zawziętą ku nam nienawiść, słowem lud składający niebezpieczne stałam in stain, nie dziw, że wzbudził winnych krajach, i u nas najżywszą i najtroskliwszą obawę. Każdy się u nas pyta, co będzie z imieniem Polaka, co się stanie zchrześciańslwem, jeżeli lud ten zostawszy przy swej oddzielności, przy swojej nienawiści, i grubych przesądach, mnożyć się i dalej będzie w takiej jak dzisiaj progressyi. Wielu obywateli uderzonych tym niebezpieczeństwa widokiem, jęło w tak ważnej matery i ogłaszać drukiem myśli i zdania swoje. Milo nam iest widzieć, iż wyjąwszy bardzo małą liczbę, wszyscy trzymając się nauki Zbawiciela naszego, dalecy od prześladowania, i środków surowych, oddając politowanie za nienawiść, zbaicienne życzenia za przeklęctwa, kreśląc obraz szkodliwych przesądów żydowskich, podawali razem sposoby, jak im zapobiedz, jak lud obłąkany przez starszych swoich naprowadzić na drogę rozsądku, i własnego ich dobra. Między wielu ziomkami naśzemi t cą najdawniej, i najdokładniej hzecz tą zgłębili, zasłużony ojczyźnie swej mąż świętej pamięci Tadeusz Czacki. JWW. Stanisław Wodzicki, Staszyc, Kaczkowski, Radomiński, i wielu innych na najszczególniejszą zasługują uwagę (*). Widać w dziejach ich prawdziwy duch obywatelski, mówią oni o szkodliwych przesądach żydowskich z znajomością rzeczy, i doświadczeniem, podając sposoby jo popraw (pełne rozsądku i ludzkości) () Oprócz wymienionych autorów, następujące pisma o żydach wyszły w języku naszym. O Żydach i Judaizmie w Siedlcach r. 1820. Uwagi pewnego officera wr. 1818 o Żydach VII przekonali chrześcian, przekonaliby zapewne i. żydów, gdyby sobie pochlebiać można że prawda do fanatyzmu, i zastarzałych przesądów, kiedykolwiek przystęp znaleść może. Czytając ze smakiem i zbudowaniem dzieła tych mężów, uznałem, iż do rozumowania ich nad tak ważnym przedmiotem, do w Polscze r. 1816. Sposób na Żydów. Jerobal czyli mowa o żydach. Prośba czyli usprawiedliwienie się ludu starozakonnego, dziełko ważne w r. 1820. Tu chazy czyli rozmowa o żydach przez St. Hoge r. 1830. Rys krótki historyi ludu żydowskiego w Europie, jako wstęp do dziejów ludu tegoż na ziemi polskiej r. 1834. Niemcy, ktorzy każdą przedsięwziętą przez siebie materyą doskonale zgłębiają, wiele o żydach pisali. Dzieła ich, z ktorych, nie umiejący po hebrajska, nie raz z korzyścią czerpałem, są następujące; 1. Judische Augeuglaser durch Roblik Konik-gratz 1743 2 Tom. in folio. 2. Rabinismus oder Talmudische Thorheiten Amsterdam 1789. — 3. Die Juden und das Judenthum Kohln r. 1816. Etwas Charakteristik der Juden von Lazarus Bendawid. Przydać do tego należy ziomka naszego starozakonnego Dawida Friedlandera, Jakóba Kalmansona z Rubieszowa. sposobów, które do polepszenia złego podają, nic prawie przydać nie można, chęć atoli przyczynienia się z mojej strony do tak ważnego dzieła, podała myśl, czyli przesądy żydów, nie ludzkie starszych ich nauki i rządy, wystawione na widok w sposobie, iż tak rzekę, dramatycznym, nie uczynią ich jawniejszemi jeszcze, i w samym kształcie swoim przez sam tytuł Romansu, wiadomość o tylu przesądach nie uczynią powszechniejszą, a co najbardziej do życzenia, śmiesznością swoją nie przekonają żydów samych, jak przeciwne pismu, błędne i szkodliwe są Tałmudowe nauki, nauki, które starsi dla własnej tylko korzyści, z dzieciństwa wpajać w nich nie przestoją. Ten byt jedynie powód , dla którego, po tylu światłych pisarzach , odważyłem się w tak ważnej materyi coś jeszcze powiedzieć. Daleką jest odemnie myśl, by lud ten nieszczęsny na wytępienie, lub wygnanie skazywać poprawić go, przywieść do upamiętania, do poznania własnego dobra, to jest, co nauka chrześciańska podaje. Każdy rozsądny starozakonny, co dziełko to czytać będzie, uzna, iż wszystkie wytknięte w niem nieludzkie przesądy, śmieszne zabobony, wiernie z talmudu i komentarzom onego wyjęte są: z wykazaniem nawet rozdziałów i kart, gdzie ich szukać. Do kilku tomów ogromnych, mógłbym był dzieło to powiększyć, gdybym chcial więcej wypisywać niepojętych ich baśni: lecz lękając się znudzenia czytelników sądziłem, że dość będzie i na tych. Nie prowadzi mię nienawiść, jeżelim niepochlebnemi kolorami odmalował Jankiela i zagorzalców, co lud biedny w błędach i ucisku trzymają, prawdziwą było dla mnie rozkoszą w osobie Abrahama skreślić obraz szanownego i cnotliwego Izraelity, który ściśle trzymając się zakonu swojego, potrafił rozróżnić słowa Boga, od nauki przez obłąkanych i zagorzałych ludzi podanej. Charakter Lejby i Siory, Racheli, służyć mogą: za wzory dla Izraelskiej młodzieży. Powrócić żydów do prawdziwego światła, uleczyć ich od przesądów, wskazać im, iż trzymając się nieludzkich starszyzny swej prawideł, sami się pogrążają w upodleniu i nędzy, sami tamują sobie drogę do wszystkich w społeczeństwie ludzkiem korzyści, to jest, co dziełka tego jest jedynym przedmiotem. Szczęśliwy, jeżeli choć w części dopnę zamiaru mego. LIST I. SIORA DO LEJBY. Miły Lejbusiu! Z Berdyczowa dnia 1 Igier. Po rozstaniu się naszem, nie miałam i jednej chwili wesołej; tęsknota napełnia duszę moją, nic mię rozerwać nie może. Ah czemuż wyjechaliśmy z Warszawy, czemuż gorączka spekulacyjna, porywająca ustawnie ojca mego, przymusiła go porzucić dobre i pewne mienie w stolicy, i puszczać się na niebezpieczne hazardy. Wiesz, iż się on teraz bawi przemycaniem towarów i koni, między Radziwiłowem a Brodami. Co za niebezpieczne rzemiosło, jak niepewne zyski! a jak okropne straty. Ze pozyskawszy strażników udało mu się raz przemycić na tamtą stronę 72. koni, że wiele na tern przemyceniu zarobił, już rozumie, że zawsze lak będzie, już mu się marzą krocie i miliony. Pamiętam, jak zdrowemi uwagami, odwracałeś go od lego, pamiętam srogie oburzenie się jego. Nigdy, nigdy, chwila ta nie wyjdzie z pamięci mojej. Jak mu się zaiskrzyły oczy, najeżyły czerwone pejsaki. Precz, precz zawołał z uwagami temi, widzę w nich skutki nowej edukacyi waszej; gdybym nie miał innych przyczyn porzucenia Warszawy, to i ta jedna byłaby dostateczną, by Siórę moją oddalić od przewrotnego Lejby: długom się na nim zawodził, lecz widzę, że przez niego zaginą starodawne prawidła nasze, a może i cały zakon Mojżesza. Oszukuję chrześcian, bo mi to talmud pozwrala: wywiozę Siórę moją, bo widzę, że i jej chwyciły się nowości. Tu surowy wzrok rzuciwszy na ciebie; pocałował cycelę, wpadł do komory, drzwi silnie zatrzasnąwszy za sobą. Na to ofuknienie biedna matka moja poszła odszumować łokszyn, gotujący się w kominie, a ja siadłszy na ławie płakałam. I cóż pomyślałam sobie tak szkodliwego było w wychowaniu mojem ? przez trzy lata trudy Lejby nad oświeceniem mojem, nauczyły mię więcej rozsądnych i potrzebnych rzeczy, niź się nauczą wszystkie bachury nasze przez lat siedm mozolnego męczenia się nad księgami, których, źe nic są zrozumiane , nie zrozumieją nigdy. Niech innej nie byłoby korzyści jak ta, źe miły mój Lejbele! pisać do ciebie, wynurzyć ci czucia moje mogę, jakaż już niepojęta rozkosz. I cóżbym wyrazić mogła w tej pokaleczonej niemiecczyznie pisanej hebrajskiemi literami, którą my językiem żydowskim zowiemy. Nigdy Abraham, Izaak i Jakób, nigdy prawodawca nasz Mojżesz, językiem tym nie mówili. Rodowitym każdego językiem , jest język tej ziemi, na której się człowiek urodził : my się rodzili w Połscze polska więc mowa, jest ojczystą mową naszą; tą piszmy, w tej rozmawiajmy. Spełniły się wkrótce okropne zapowiedzenia ojca mego: po długiej w komorze z Chaimem rozmowie, wyszedł mój ojciec bardzo czerwony i pomięszany, i dał nam rozkaz, byśmy do podróży były golowe. Dobra matka moja , wzór słodyczy i posłuszeństwa, wraz powyciągała skrzynie, łapsardaki męża, swoje, moje, bachurów i bachurząt rupiecie, popakowała w nie. Wyszedł ojciec do miasta, by oslalaki interessów pokończyć. To wyjście, zatrudnienia matki mojej około wybierania się w drogę, dały nam sposobność widzenia się, raz jeszcze na chwilę, a może pożegnania na zawsze. Na zawsze! co za okropne słowo: ah nie, Lejbele mój luby, ta przysięga na ustach twoich stwierdzona, trwać będzie, aż póki cię Bóg do ojców twoich nie przyłączy: przewiduję ja tysiączne przeciwności; ojciec mój ślepo przywiązany do wszystkich dawnych przesądów, nie zechce mię nigdy wydać za ciebie. Bóg jednak Abrahama czuwać będzie nad biedną Siórą, zmiękczy serce zagniewanego ojca, da mię tobie, pobłogosławi, jak błogosławił ojcom naszym, i rozmnoży plemie nasze, jak gwiazdy na niebie, jak piasek na brzegach morza. Ta jedna nadzieja utrzymuje mię przy życiu. Nazajutrz rano bardzo zajechał wóz z ogromną budą, po obręczach płótnem pokrytą. Moszko, szanowny mój ojciec, opasawszy trzos około siebie, nałożywszy lulkę, wsiadł w nią, przy nim Leje matka moja: mnie kazano się wcisnąć we środek, dopieroż Chaim zaczął pakować bachury, między skrzynie, między pierzyny, między wory: zewsząd wyglądały główki, rączki, nóżki, pejsaczki, tych pięknych stworzeń. Niezmiernie naładowana buda ruszyła nakoniec nie bez ciężkiej od Chaima chłosty. Nie będę ci opisywała, miły mój Lejbele, blisko dwuniedzielnej podróży naszej: łatwo sobie wystawić możesz, jak spiesznie wóz tak obładowany, przez dwie wychudłe szkapy ciągniony, mógł postępować. W piaskach musieliśmy nie raz wysiadać, wtenczas ja rada, że dużo w budzie ściśniętej, cokolwiek odetchnąć można, biegałam jak jelonka, lecz i w tern kłopoty; bachurzęla za jagodami wysypane po lesie, na mnie zdano szukać i zbierać; raz Icyk tak był gdzieś zalazł, żem go ledwie za dobrą godzinę znaleść mogła. Podróż nasza nie była wydatną: zatrzymywaliśmy się w karczmach postronnych, Chaim wyprzęgał konie, ojciec mój acz bogatym, wstrzemięźliwym jest t skrzętnym, kwaśny ogórek, lub główka czosnku i kawałek chleba, były jego obiadem, na wieczerzę miska koziego mleka nasycała mnię, matkę i bachurzęla. Zdaje się, że Chaim żył samym dymem od lulki, karczmarze zatem, nie bardzo się zbogacili z naszych noclegów. Ojciec mój prócz rannych pacierzy głębokie chował milczenie, zdaje się że knuje wielkie jakieś zamysły: raz tylko nieostrożność moja, niestety! przykrym nader sposobem, przerwała jego posępność. Upał niezmierny sprawił we mnie nieznośne pragnienie, konie ledwie już dyszały, szczęściem, czy nieszczęściem trafił się przy drodze niewielki lecz chędogi domek, pod cieniem rozłożystego wiąza. Dla wytchnienia koniom wstrzymaliśmy się w cieniu. Zskoczyłam z budy, i zaledwie weszłam w przysionek, gdy widzę hożą młodą dziewkę Chrześciankę, niosącą wiadro czystej krynicznej wody: dla spragnionej widok ten stał się prawdziwym rajem, porywam stojący na ławie kubek drewniany, czerpani i piję z niewymowną rozkoszą, jeszczem nie wychyliła do dna, gdy słyszę na plecach moich razy twardego cybucha. Obracam się, postrzegam zapyrzonego ojca , odzywającego się w te słowa: Niegodna imienia Izraelitki śmiesz pić z kubka, którego się dotykały obrzydliwe usta Goi (*). Czy niewiesz, że podług ksiąg naszych i talmudu, żydzi tylko pochodzą od Boga, i mają duszę, inni zaś ludzie pochodzą od Sytra Achra, nieprzyjaciela Boskiego, nie mają duszy, i są obrzydliwi, jak gady, i płazy poziome. Nie czytałam ja (*) Tak żydzi nazywają wszystkich chrześcian. kabalistycznycli ksiąg, odparłam, lecz dziko mi się wydaje, by Bóg, tyle narodów, tyle milionów ludzi stworzył bez duszy a dał ją tylko biednym i nędznym wygnańcom z całego świata, nie widzę, jakaby miała być zbrodnia , źe ja spragniona, w czystym kubku, czystej napiłam się wody: gdyby to, czego się chrześcianin dotyka, było zaraźonem, tobyśmy się juz dawno podusili; gdyż i powietrze , którem oddychamy, jest także zarażonem, bo oddychanem przez chrześcian.... Schweige du ferfluchte kanalie, zawołał Moszko, po drugi raz podnosząc cybuch swój.... szczęściem, że matka wpadła między ojca i mnie, i łzami i prośby swemi, ciężkie odwróciła chłostania. O kochany Lejbełe mój, jak smutnem jest położenie moje, jak okropną przyszłość moja. Widzieć w tym, którego mi Bóg przeznaczył za ojca, którego wszystkie prawa kochać mi każą, a którego serce moje tak łatwoby kochało, widzieć mówię w tym ojcu tak nieludzkie, tak dzikie przesądy, być codzień wystawioną na fukania i razy, jest to zbytnim dla biednej Sióry twojej ciężarem. Szukaj sposobów miły mój Lejbele, jakiemiby oświecić, ułagodzić ojca mego, albo drżyj, by Sióra twoja nieuległa pod tylu trosków brzemieniem. Zmęczona do ostatka na sile i umyśle, ujrzałam się nakoniec w Radziwiłłowie, zajechaliśmy do najętego dla nas domu z korzennym sklepem, i niezmierną stajnią. Krewni i przyjaciele ojca mego spotkali go, nie z tą czułą radością, którą przyjaźń, pokrewieństwo, długie nakoniec niewidzenie, w sercach czułych wzbudzać zwykły, lecz z zimnem, cichem, i krótkiem pozdrowieniem. Prawdziwie serce moje, nie pojmuje tej odrętwiałości, i prawdziwie nie raz myślę sobie, źe prócz nas dwojga, nie masz, zdaje się, w narodzie naszym dwóch osób, któreby znały co miłość: żenią się nie kochając, nie znajac jedno drugiego, nigdy siebie nie widząc. Nie miłość, nie wzajemne poznanie, nie skłonność, nie szacunek, kojarzy stadła nasze. Dwóch ojców umówi się z sobą o cenę, to jest o posag, jeden z nich przedaje syna, który nigdy oblubienicy swojej nie widział, drugi przedaje córkę, która nie słyszała nigdy o narzeczonym swoim. W ugodzonym dtiiu zwożą te młode biedne stworzenia na umówione miejsce, każą potańcować na śmieciach, stłuc szklankę pantoflem, i potem żyć z sobą na zawsze. Ah Lejbele, Lejbele, nie takie uczucia wprzęgać nas będą w stadło małżeńskie, miłość, wzajemny szacunek, wzajemne skłonności, te nas połączą: z temi wziąwszy się za ręce, złe i dobre życia koleje, razem przechodzić będziemy. Ojciec mój z rabinem, i starszyzną tutejszą częste odprawia konferencye, czasem i celnicy przypuszczeni są do tych układów: podniesione głosy, acz nie wyraźnie przechodzą z komory do izby, w której ja siedzę: słowa gilden, thaler, rubel, ustawicznie obijają się o uszy moje, idzie zapewne o jakieś facyendy, przemycania, Bóg wie o co, lecz niniejsza o to, bardziej mnie obchodzą tajemne z rabinem szepty, w których imię moje Sióra nie raz słyszeć się daje, zapewne to zmowy na mnie: drżę cała, któż mię wesprze , któż mię od zamachów zasłoni, ty pociecho życia mojego, słodki Lejbele, tyś daleko, pocieszaj mię przynajmniej listami swemi, wspieraj radami, ciebie jednego obrałam za przewodnika życia mojego, tobie ja, drogi przyjacielu! wszystko winną jestem , ty upodobawszy mię w dzieciństwie mojem, oświecałeś mię, nauczałeś, ty w nieskażone jeszcze serce moje rzuciłeś cnoty i uczciwości nasiona. Serce, serce i umysł mój, wszystko jest twoje, ah bodajbym za niemi, co rychlej, i rękę moją odddać ci mogła. Bądź zdrów i szczęśliw. Twoja na zawsze, Sióra Moszkele. P.S. Piszę pokryjomu przez Chaima furmana ojca mego, który z zajęczemi skórami jedzie do Warszawy; przez tęż samę sposobność, odpisać mi możesz. Adios. LIST II. MOSZKO DO HERSZKA. Z Radziwiłłowa d. 31 Nissen. Błogosławieństwo Abrahama, Izaaka i Jakóba niech będzie z tobą. List ten da ci wiedzieć przyjacielu, żem od tygodnia przyjechał do Radziwiłłowa. Częste faciendy, któreśmy z sobą miewali, doznane w nich twoje obroty, zręczność 9 biegłość twoja, w kabalistycznych i mistycznych naukach, niepojęta mądrość syna twego Jankiela , zupełną ufność każą mi w tobie pokładać, otworzyć ci nakoniec myśli moje, tak względem interessów handlowych, jak i względem zamysłów tyczących się dzieci moich. Zacznijmy od tego, co jest ważniejszem: naucz się, żem porzucił Warszawę, nie dla tego, żeby mi się w niej źle powodziło, ale że w tych stronach większych zysków odkrywało się pole. Zakaz wyprowadzania towarów za granicę, staje się dla nas niezmiernych zarobków zrzódłem: to prawda, znaczna ich część, iść musi na celników i kozaków, lecz to, co zostaje, jeszcze się pięknym groszem, nazwać może. Słuchaj, ęoć powiem; mam z tamtej strony kontrakt na sprowadzenie 200 koni. Zamówionym już strażnikom, przyrzeczone po dwa rnble od konia, a za to wszystko biorą na siebie: konie te na partye podzielić trzeba, bo razem przeprowadzić ciężko. Posyłani ci wbojnaszkach 9000 rubli, ty drugie tyle dołożywszy kup rzeczone konie, niech będą i dzikie, byle pozorne, najmniejszego zysku, co się spodziewać moźem, będzie ośm rubli na koniu. Przy przeprowadzeniu za granicę, sam będę przytomnym. Drugi komis, który ci daję, mój drogi Herszko, jest zakupienie dla mnie, ile będziesz mógł, skorek zajęczych, potrzebują ich w Warszawie dla kapeluszów. Naładuj skórami temi wóz jak najogromniejszy, ale wybierzesz co największe skóry, zaszyjesz w nie ze sto funtów herbaty, po wierzchu dobrej, we środku podlej, a żatem najtańszej, skórki te z herbatą powinny być nieznacznie we śród wozu włożone, jeśli się przemycenie uda, (o czem niewątpię) będziesz miał trzy procentu nagrody. W odpowiedzi na list mój, w którym ci o wyniesieniu się mojem z Warszawy donoszę, dziwisz się przedsięwzięciu memu, wiedz, źe bez rozmysłu nie czyniłem tego; zdaje się wam Warszawa Hierozolimą drugą; pewnie, są w niej kwiaty, ale też są i ciernia. Mijam ustawiczne posty, które nam starsi kahalni nakazują, a lubo z postów tych, to jest ze składek ze 25,000 żydów, znaczne zbierają się summy, lubo z wielkich obiecywanych nam ztąd korzyści, nic się. jeszcze nie pokazało; przecież że to się czyni dla dobra zakonu naszego, nie szemrzę. Ale tysiączne noże, jak już przebodły serce moje, tak przebiją i twoje, gdy się dowiesz, że te skarby najpierwszej mądrości naszej, owe to talmudy, owe komentarze nad niemi, owe to kabalistyczne i mistyczne księgi, słowem te wszystkie słodkie zrzódła mystycznej rozkoszy, w których najpierwsi rabinowie nasi brodzili po uszy, a które błogosławiona na wieki drukarnia w Sławucie tak hojnie między ludem izraelskim rozsiewa, wszystkie te, mówię, święte księgi; pod dozor obmierzłych Goimow są oddane. Ci w przepuszczaniu onych ksiąg tysiączne stawią nam przeszkody. Niedostatek tych ksiąg jest dla mnie nieznośnym. Po rozkoszy, jaką wzbudza we mnie oszukanie Goima jakiego, na towarze lub facyendzie, danie mu konia ślepego, lub chromego, nie masz dla mnie przyjemniejszej chwili, jak kiedy w dzień szabasu, zjadłszy dobrze opieprzonego szczupaka, i kawał tłustego kugla, wezmę filozoficzny talmud, Saifer, Jecyre, lub Myszna, i Gamura i zanurzam się w głębokiej onych mądrości. Wtenczas największa spokojność w domu: żona i dzieci bawią się spaniem w komorze, słudzy gdzieś lezą na sianie, tak głęboka panuje cisza, iż słyszę muchę latającą po izbie. Ja jeden czuwam, ja jeden unoszę się w niebieskie sfery, i napawam się słodką nienawiścią ku tym niezliczonym dzisiaj narodom, co na chwilę okrąg ziemi okryli, śmieję się nad ich głupstwem: O zaślepieni! sądzą że są ludźmi, że mają duszę, nie wiedząc że są tylko plugawemi zwierzętami, że żyd jeden posiada udział duszy boskiej, i że po zwalczeniu Sytra Achra, cząstka ta połączy się z samym Bogiem (*). Nie raz tak się (*) Wszystkie te maxymy wypisane są z kabalistycznych ksiąg żydowskich. głęboko zatapiam w tym oceanie mystyczności. iż całkiem głupieję, i nic nierozumiem, co czytam. Ale w tem właśnie prawdziwa mądrość. Te to dzieła, te w nich tuczące umysły nasze rozkoszy pokarmy, stały się szczególnym przedmiotem zakazów obmierzłych w Warszawie Goimów; jakże mogłem żyć dłużej wtem mieście. Wyniosłem się więc z niego, a za przybyciem tutaj, pierwszem dziełem mojem było, sprowadzić sobie z Sławuty, cały zbiór ksiąg kabalistycznych i mystycznych, wszystkich dzieł ku Goimom nienawiścią tchnących. Nie długo Sytra Achra (*) przewodzić będzie. Nie dosyć na tem: na łonie własnego rodu mojego, czyste Izraela dziewice w jadowite żmije zaczynają się przemieniać. Sióra, córka moja,, przez nowomodne wychowanie, przez społeczeństwo z Lejbusiem , synem Ben Rabi, który się nie wstydzi chodzić do szkół chrześciańskich, który ostrzygł pejsaki, i cycele nie nosi. Sióra moja napoiła się wszetecznemi Goimów prawidłami: o wstydzie! o hańbo! odważa się pić wodę z chrześciańskiego kubka, powiada,, że chrześcianie () Nieprzyjaciel Boga. mają duszę, i równie jak my są stworzeniami Jehowy. Osłupiałem na te wszetcczne słowa. Czas jest prawdziwie położyć tamę złemu, wyrwać córkę moję z otchłani, w którą ją przewrotność pogrąża. Jak za pokazaniem się dżumy w Chocimiu lub Benderze, mieskaniec Zwańca, lub Mohilowa, zabiera sprzęty swoje, i w głąb się kraju wynosi, tak ja widząc zarazę warszawską, zabrawszy drużynę moją, wyjechałem z zagrożonej przeklęstwem Sodomy. Nie ustało jednak niebezpieczeństwo. Sióra trwa uporczywie w przesądach swoich. I osoba i prawidła Lejby, z dzieciństwa silne na niej uczyniły wrażenie. Zatrudniony zawsze szachrowaniem, wyznaję, żem nie miał baczenia, jakie on córce mojej dawał nauki, rad byłem, że mię to nic nie kosztowało, niebaczny postrzegłem się zbyt późno. Smutną jest i zamyśloną córka moja, straciła spokojność, sen i apetyt. Lękam się o nią, ah jak wprzódy miłą mi była! Choć córka moja, śmiało ci powiedzieć mogę, że Rachel oblubienica Jakóba, na wejrzenie piękniejszą nad nię nie była. Kibić jej jak w łani leśnej wybiegła, i giętka, oczy duże, świecące, jak dwie gwiazdy na niebie, rumiane usta, zęby jak kość słoniowa. Przytym w głosie i w każdem ruszeniu ma coś nadzwyczaj miłego i pociągającego. Przy niej sławna Ester nie byłaby ładną. Możeż się Izraelka takiemi ubogacona darami dostać w ręce Lejby, w ręce przewrotnego odszczepieńca, który pogardza świętemi ustawy naszemi, w którego oczach czy żyd czy goim równem jest Boga stworzeniem? Nie: przysięgam na cycele moje, nigdy się tak nie stanie. Słuchaj, co powiem. Sióra moja, i postacią i posagiem najpierwszego w Brześciu, w Brodach, w Amszterdamie nawet rabina uszczęśliwiłby mogła. Lecz rzecz ta nie mogłaby się uczynić bez zwłoki, a tu niebezpieczeństwo nagli. Słuchaj więc raz jeszcze. Wiem, że masz dorosłego już syna, że brzydki, że garbaty, że bez urazy twojej dość z niego osobliwsze straszydło, wszystko to mniejsza, posiada on wyższe, ważniejsze nad to wszystko dary, głęboko, jak mówią, naucznym jest, w Mysznie, w Gamura, w talmudzie, w wszystkich kabalistycznych i mystycznych tajemnicach naszych zapałem swoim, nienawiścią ku chrześcianom, celuje on, jak mówią, całą młodzież dzisiejszą; z gorliwością i nauką, jakie posiada, rabinostwo chybić go nie może. Jeśli więc chcesz, dam Siórę moję synowi twemu Jankielowi. Tylko niech się to stanie natychmiast. Ja wraz dam w posagu 10,000 rubli karbowanych, i dość spory worek obrzynków holendrrskiego złota. Wyznaczam na to dzień l0 Siwon: strzeż się, by przed czasem Jankiel twój, nie pokazywał się tutaj, obyczaje nasze posłużą nam do tego wybornie, podług nich oblubieńcy, ni znać się, ni widzieć nie powinni. Przywieziesz więc Jankiela do mnie, ja z zawiązanemi oczyma wyprowadzę Siórę, rabin będzie gotowy, po sutem weselu, weźmiecie do siebie Siórę, a w tenczas wszystkiego dokładajcie starania, by wybić z jej głowy dzisiejsze bałamuctwa, i naprowadzić na drogę talmudu, Myszny i Gamury. Na te moje lak zyskowne propozycye, już co do handlu, już co do małżeństwa, odpisz co prędzej i bądź zdrów. Moszko. LIST III. RACHEL DO SIORY. d. 31 Nisseu. Ile błogosławię niebom, luba Sióro moja, że cię w tę strony zawiodły, i dały mi towarzyszkę podług myśli i serca mojego, tyle ubolewam z całej duszy mojej, że ta, którąm z pierwszego poznania tak szczerze pokochała, nie jest tyle szczęśliwą, ile jej cnoty, dobroć i oświecenie dają prawa do szczęścia. Wyższość twoja nad zardzewiałemi niestety; przesądy narodu naszego, jedyną jest cierpień i prześladowań twoich przyczyną. Ze wszystkich chorób umysłu ludzkiego, przesądy i zabobonność są najniebezpieczniejszemi. Upór odpycha światło, nierozumuje nigdy, przeciw najoczewistszym prawdom szuka w zaciętości schronienia: nie przestawając na zachowaniu przekonania swego, odmiennego nie cierpi w drugich. Takie są skutki żarliwości starszyzny naszej, żarliwości korzystnej im tylko samym, najszkodliwszej o Boże całemu plemieniu naszemu. Zapuścili oni zasłonę na oczy ludu izraelskiego, żeby biedny lud ten nie poznał, jak smutnem jest igrzyskiem zdzierstw i oszukaństw ich. Lecz dosyć tych uwag, dziwić się zapewne będziesz, że młoda dziewczyna, tak się w nie daleko zapędza, lecz uspokoj się: nie są to uwagi moje, są to uwagi szanownego ojca mego, prawdziwego syna Izraela, ktory nie raz rzewne łzy wylewa nad ciemnotą, upokorzeniem, spodleniem ludu wybranego, ludu ulubionego niegdyś od Boga. Mimo prześladowań i tysiącznych przeszkod, nie traci on nadziei. Obym mowi on nie raz, miał w usiłowaniach moich pomocnikow godnych tak wielkiej sprawy, oby wspolnowiercy moi poznali własny swoj interes, poznali że zabobonność, ciemnota i upor, w ktorych starszyzna ich trzyma, są jedyną przyczyną nędzy i upodlenia ich, po całej świata przestrzeni. Tych to mowię najdzikszych przesądow, i ty luba Sioro moja nieszczęsną jesteś ofiarą, nie mogą ci darować, że rzeczy lepiej widzisz od reszty zaślepionej tłuszczy. Przewiduję, jakie ciosy wiszą nad tobą, ile otacza cię sprzysiężeń. Konferencye ojca twego z rabinem tutejszym Josielem, nie są bez przyczyny. Rabin ten jest to najpopędliwszy, najszaleńszy, ze wszystkich fanatykow, ślepe narzędzie zagorzalszego jeszcze od siebie Jankiela, kapłana sekty Chazidimów; ileż on klątew, ile prześladowań wymierzył na ojca mojego. Gdyby nie zacny i światły gubernator, rządzący prowincyą wołyńską, już ojciec mój z całym swym rodem byłby dawno zaginął. Imię Jankiel, które powiadasz , źe w tych konferencyach często jest wspominanem, przeraża mię trwogą o ciebie. Po związkach i sposobie myślenia ojca twego , lękam się, by to nie był przeznaczony kawaler dla ciebie. Gdyby tak było, miałabym cię za najnieszczęśliwszą. Wieszże, kto jest ten Jankiel, jest to syn korespondenta ojca twego Herszka , pierwszego w Berdyczowie facyendarza. Widziałam go, gdym tąm niedawno jeździła odwiedzać ciotkę moją. W ystaw sobie figurkę ledwie cztery stopy wysokości mającą, lecz z przodu i z tyłu zbogaconą najpiękniejszemi garbami, nóżki cienkie i długie, spiczasta głowa utopiona między barkami, twarz wybladła, oczy od ustawicznego nad talmudem siedzenia osadzone w zakrwawionych powiekach, miatające posępnym płomieniem świateł, co się nad mogiłami unoszą. Taką jest zewnętrzna postać stworzenia tego, lecz dusza bardziej jeszcze odrażająca niż ciało. Jankiel dla ułomności swojej, do żadnej niezdatny pracy, wcześnie przez ojca przeznaczonym został na uczonego: pojęlność i pilność jego były nadzwyczajne, w jedenastym roku nie tylko biblią, ale talmud , mysznę, gamurę i kilkanaście komentaryuszów nad niemi, doskonale posiadał: w trzynastym napisał dzieło o transcendentalności kabały, w czternastym przestał gadać, i spać i jeść, cały zatopiony w mystycznych uniesieniach, przewracał oczy, i uśmiechał się, sam do siebie. Odtąd zaczęły żydowiny poglądać na niego, jak na najpierwszy świecznik Izraela. Jakoż umiejętność jego, we wszystkich niezrozumiałych i niepojętych rzeczach jest nieograniczoną. Ta nieruchoma powierzchowność zdradza się nie raz przez opryskliwość i popędliwe uniesienia, przy tern jest chciwy, zarozumiały, uparty w dawnych przesądach, gotów jąć się najsroższych prześladowań przeciw tym wszystkim, którzy nie myślą i nie wierzą jak on. Uważanym on jest dzisiaj, szanowanym, słuchanym , jak gdyby był drugim Mojżeszem. Obraz ten nie wyruguje zapewne z serca twego tak. słusznie miłego ci Lejbele. Co za różnica między temi dwoma młodzieńcami i cóż różnicę tę sprawiło, jeśli nie wychowanie : z żywym dowcipem, który Jankiel z dzieciństwa okazywał, gdyby zamiast zawikłań i niedorzeczności kabalistycznych , uczony był w rzeczach oświecających umysł ludzki, sposobiących do pożytecznych w towarzystwie ludzkiem zawodów, zamiast gadającego przez sen mystyka, stałby się użytecznym społeczeństwa naszego członkiem. Nietrwóż się jednak luba Sióro moja, próżnemi są może bojaźni moje. Troskliwa przyjaźń przewiduje niebezpieczeństwa, które, milo mi wierzyć, że nie istnieją. Zresztą, we wszystkich przypadkach i dolegliwościach twoich nie zostaniesz samą. Szanowny ojciec mój polubił cię bardzo, co za szczęście/ rzekł do mnie, o Rachel moja, iż pozyskałaś godną cię towarzyszkę; i ułożenie, i rozmowa, i światło panny tej, podobały mi się bardzo, obyśmy jak najwięcej podobnych w Izraelu liczyć mogli. Zmartwiłaś mię niepomału ostrzeżeniem , że ojciec twój, nie lubi, że często bywasz u nas. Nie dziwię się temu, ojcowie nasi, nie zgadzają się bynajmniej w sposobie myślenia. Zajadły rabin musi niechęć między niemi podżegać. Cieszmy nawzajem dolegliwości nasze, jak słabe dwie trzciny wśród wypuszczonych wichrów, wspierajmy się jedna na drugiej. Dobrześ uczyniła, żeś książki twe polskie przeniosła do mnie: najprzód że są bezpieczniejszemi u nas, powtóre źeś mi przez to sprawiła pożyteczną i miłą zabawę. Wyborny jest twój Pielgrzym z Dobromila, rada byłam nauczyć się z niego dziejów ziemi, w której się rodziłam. Nie dzielę ja mniemania współwierników njoich, którzy się tylko przechodniami mniemają w kraju, który od tylu wieków daje im gościnność i przytułek , w ziemi, w której dziesięć ich pokoleń żyło, i kości swoje złożyło, w której i sami, i dzieci ich żyć i przebywać będą, takiej ziemi nie mogę ja nazywać obcą, i owszem nazywam ją moją, powodzenia jej i klęski jak moje własne obchodzić mię będą. Równą mi rozkosz sprawiły pamiątka dobrej matki dla córki, i powieści dla dzieci, autorki dzieł tych na prawdziwą u ziomków swoich zasługują wdzięczność. Odwiedzę cię dziś jeszcze w wieczór, i nadzieja ta czyni już mi dzień cały wesołym; kończyć muszę. Ojciec mój, ścisły wszelkich religij obowiązków przestrzegacz, już się zakrył swoim ranluchem, wychodzi do bóżnicy, i mnie iść także kaźe. Do zobaczenia luba Sióro moja. LIST IV. SIORA DO RACHEL. d. 3 Igier. Lękam się mocno, kochana Rachel moja, żeby wczorajsze spotanie nasze, nie było już ostatniem. Ojciec mój, rabin i kilka jeszcze starszyzny, na nieszczęście w domu naszym wieczoru tego zebrani, uważali nas pilnie, ,z ukosa poglądając na nas, cicho i złośliwie szeptali do siebie. Oddalili się potem z izby, i siadłszy na kłodzie przed oknami , długo bardzo rozmawiali z sobą. Już późno, ojciec mój idąc do łoża, Sioro rzeki do mnie, niepodoba mi się ta poufałość, ta tak ścisła przyjaźń twoja z Rachelą: jest ona córką nowo-wiercy Abrahama , który w wielu rzeczach oddala się od świętych przepisów talmudu, który biblii tylko trzyma się ściśle, a i tę nawet inaczej tłómaczy, jak mądre kommentarze nasze; śmie on utrzymywać, że człowiek, choć nie jest żydem, ma jednak duszę, i jeśli poczciwy, może znaleść łaskę u Boga: przecież księga nasza Resches Chachma w tomie Iszym na karcie 123 wyraźnie te słowa mówi: Żydzi tylko mają duszę, inne zaś narody nie mają jej, śmierć wniwecz ja obraca, gdyż z bydlęcem życiem, wszystko się kończy. To mówiąc leciał do komory po księgę. Wierzę, rzekłam, źe to jest napisano w tej księdze, ale któż ją napisał, człowiek, ale Jehowa między tylą przykazaniami, nigdy tego nieprzykazał Mojżeszowi... Milcz, przerwał mój ojciec, i z gniewem wszedł do komory, i drzwi zatrzasnął za sobą. Smutnem jest położenie moje, kochana Rachel: ah jak przykrym jest zagniewany wzrok ojca! nie wiele pozostaje mi książek, które drogi mój Lejbuś znalazł sposób, przed wyjazdem z Warszawy, schować dla mnie do wozu, i te po kryjomu tylko, kiedy ojca niema w domu, czytać się odważam. Inaczej w pracach domowych szukam trosków mych zapomnienia. Zatrudnienia wewnętrzne domu, szczególniej są powinnością nas kobiet. Jakoż matka moja w dzień poprzedzający szabas ma ze mnie wielką pomoc: ja gotuję łokszyn, przyprawiam z pieprzem i cebulą szczupaka, ukształcam i zasklepiam w piecu delikatny kugiel. Słodszym nierównie jest dla mnie obowiązkiem staranie o małych braciach moich. Są to wielce nadobne bachurzęta, lecz Bóg wie, co z nich będzie, z wychowaniem, jakie dziś odbierają. Zaledwie brzask na niebie, już ich niemiłosierny belfer zwleka z pościeli, sadza na twardej ławie za wązkim stołem, trzech innych sąsiedzkich bachorów z drugiej strony, na czele belfer. Dopieroż zaczynają się kiwania, wrzeszczenia i niemiłosierne targania za uszy ! I czegóż się uczą, ah! potrzebne są zapewne modlitwy przepisane zakonem, znajomość pisma , lecz pocóż te zawikłane niedorzeczne bałamuctwa i baje, po co nadewszystko to wpajanie w ranne umysły, nienawiści, pogardy ku tym wszystkim narodom, które wierzą inaczej od nas. Zamiast ludzkości ku bliźniemu, nienawiść i prześladowanie, zamiast ochoty do pracy, do której każdy człowiek stworzony, podawanie sposobów, jak się bez pracy tej obejść, żyć z podstępów i oszukania obmierzłych Goimów. Nie raz, jak gdybym nieuważała, co się dzieje, słyszę dawane dzieciom, przez bakałarza nauki. Czytał im raz dzieło pod tytułem Szem Miszmiel. Słuchaj, jakie w niem znajdują się prawidła, na karcie 18, stronie 2, przytacza autor prawo żydowskie, że miłość bliźniego tyczy się tylko żydów, ale nie innych wyznań. Na karcie 22, stronie 2, te są słowa talmudu, żyd powinien tylko żyć podług przykazania Bożego, wszystkie potrzeby jego zaspokajane być powinny przez innych wyznaioebw. Będziemźe się dziwować, że chłopiec napojony z dzieciństwa takiemi prawidłami nienawidzi wszystkich, obcych, będziemźe się dziwować źe próżnuje, gdy mu mniemane prawo powiada,, źe inni na wyżywienie jego pracować powinni. Przecież gdy wszystkie rządy europejskie, i nasz najgorliwiej, nienaruszając w niczem zasad wiary naszej, cywilnemi ustawy starają się nas do siebie przybliżyć, my księgi tak szkodliwe, zabobony, nieludzkie przesądy zawarte w nich, staramy, się bardziej niż kiedy upowszechniać, rozszerzać, wypowiadamy wojnę tym, którzy zasłonę ślepoty zedrzeć, i na drogę rozsądku, i własnego dobra naszego, naprowadzić nas usiłują Widzę przez okno, że ojciec nadchodzi, przerwać, i schować muszę list móy, cóżby było ze mną, gdyby go przeczytał. We wtorek wieczór. Po dwóch dniach przerwy, teraz dopiero znajduję chwilę wzięcia znów pióra i dokończenia listu mego, ach niewiesz, co się stało... słuchaj. W niedzielę w wieczór przybyło do nas na noc jakieś znaczne państwo, mniemałam zrazu, że cudzoziemcy, gdyż nie mówili z sobą i dziećmi jak po francuzku, dopiero, gdy do lokajów mówić przyszło, odezwali się po polsku, w sposób jednak, który okazywał, iż nie mieli w tym języku wielkiej wprawności. Mieli z sobą córkę, siostrzeńca, i prócz służących, guwernera i guwernantkę Francuzów. Panna starsza wcale ładna, a co więcej dobra, widząc mnie bowiem smutną i zamyśloną, prawdziwie z samej dobroci serca, często zbliżała się do mnie i rozmawiała. Przenocowawszy wyjechali dość wcześnie, gdy zamiatano ich izby, brat mój starszy, Dawidek, znaiazł na ziemi pierścionek, z niewielkim lecz pięknym brylantem: uradowany tym niespodzianem szczęściem, przebiegł pokazać mi len klejnot. Niezgubże go rzekłam, widziałam ten pierścionek na ręku panny, co tu nocowała, trzeba go jej powrócić. Powrócić! zawołął bachur, wszakże go nie zgubiła żydówka, tylko goimka, więc ta zguba należy do mnie. Gdym mu tłómaczyła, że czyjakolwiek bądź własność powróconą być powinna, gdy chłopiec się spierał, ojciec nasz nadszedł na to: zapytawszy o co rzecz idzie, wziął od Dawidka pierścionek, i dał mu za niego dwa złote. Dobrześ uczynił ojcze, rzekłam, żeś ten pierścionek odebrał od Dawidka, gdyżby go może zgubił, a przecież właścicielce powrócić go należy.... Ani myślę rzekł ojciec, podług wszelkich praw, rzecz Goima znaleziona przez żyda, jego jest. Nie pojmuję ja prawa tego, byłoby najniesłuszniejszem .. .. podług ciebie, która nie czytasz jak polskie heretyckie księgi, nie mam ja naszych z sobą, ale żeby cię raz na zawsze przekonać, pójdź natychmiast zemną do rabina przełożę mu rzecz całą, niech on sądzi. To mówiąc wdział nowy łapserdak, wziął mię za rękę i poprowadził do rabina Josiela. Zastaliśmy go siedzącego za stołem z okularami na nosie, tak zatopionego w potężnej księdze, iż nie słyszał, jakeśmy weszli. Ojciec mój długo gadał, gdy i głos ten przerwać nie mógł jego zatopienia. Ocknął się nakoniec, i zapytał, czy już Jankiel przyjechał? Zadrżałam na imię to, stanęło mi w umyśle wszystko, coś mi o tern stworzeniu pisała; zdaje mi się, że ojciec postrzegł pomięszanie moje, lecz nic nie mówiąc, zaczął rabinowi opowiadać historyą znalezionego pierścionka, i skrupuły moje względem prawa zatrzymania go. Tu Josiel zamrużywszy oczy, długo myślał i sapał, obrabiając się nakoniec do mnie, w te odezwał się słowa: odrzutku Izraela, córko niegodna imienia żydówki, niegodna ojca takiego, nie dziwią mię wątpliwości twoje, cała napojona przesądami chrześcian, niewiesz, co są czyste doktorów naszych prawidła, niewiesz, co to jest trząść się z nienawiści na jedno wspomnienie Goim to mówiąc zaczerwieniał się, zapienił, i z takim porwał się zapałem, iż ze strachu kroków kilka w tył cofałam się. Josiel uśmierzywszy się nieco, porwał leżącą przed sobą księgę: i długo przewracając kartki, czytaj niegodna, zawołał, co najpierwszy z luminarzów zakonu naszego, błogosławiony Rabaine Beehaje na karcie 176 w podobnym jak dzisiejszy przypadku powiada, patrz, co wyraźniej jeszcze mówi o tem Szem Miszmiel, czytaj... czytałam więc na karcie l0tej te słowa : Gdy żyd znajdzie rzecz zgubioną przez innego wyznawcę, nie powinien oddać tej zguby, gdyż mu to jest zakazdnem: podał mi znów księgę pod tytułem Menoras hamur w niej w rozdziale 11, karcie 13, powiedziano jest, zguba rzeczy jakiej Goima znaleziona przez żyda jemu ma należeć, jak to również widziemy w lalmudzie Buwskumo i jak o tern wzmiankuje rabin Simon skromny. Osłupiała, podniosłam oczy w górę; tu Josiel piorunującym głosem zawoła, czytaj dalej, czytaj dalej, ojciec tenże sam rozkaz powtórzył, czytałam więc, nie wolno jest żydowi rabować Goima, bo to hańbę niesie za sobą, lecz kraść go potajemnie wolno mu jest.... Tu i zadziwienie, i ciężar księgi sprawiły, żem księgę upuściła na ziemię... Jaszczórko! zawołał rabin, taką to w oczach moich śmiesz okazywać pogardę dla tej świętej księgi mądrości! zasłużyłaś, by cię na dwa dni przynajmniej zakopać w mrowisku gdyż rzucać cherem na ciebie, byłoby to zbyt wiele czynić ci zaszczytu.... Lituję się nad głupstwom twojem, niebaczność ojca pozwalającego ci brać nauki od odszczepieńca, niewinną występnej twojej w zakonie naszym ciemnoty, stała się przyczyną. To mówiąc wziął kilka ksiąg, i dał mi je: czytaj te księgi, rzeki mi, niech rosa mądrości i cnoty, któremi napojone są, odwilży, spędzi bielmo powlekające wzrok twój, niech ci da ujrzyć te potoki światła, które kabaliści i mystycy nasi tak hojnie na naród nasz wyleli. A ty, przydał obracając się do ojca, pilnuj tego, żeby czytała, tyś się stał przyczyną odszczepieństwa jej; napraw, coś zepsuł, popal wszystkie jej książki polskie, niedozwalaj jej, i ja niedozwalam, chodzić do domu odszczepionego, wyklętego tajemnie Abrahama, niegodny. ten, że wierzy w Biblie i chodzi drogami zakonu, już rozumie że wszystko: pogardza kabałą, wyrokami starszych i kahalnych, gdyby nie wysoka Goimów protekcya, jużby go dawno niebyło. Powtarzam,; niech z Abrahamem, i córką jego Rachelą, córka twa Sióra, żadnego odtąd społeczeństwa niema. Łagodne są jeszcze wyroki moje, przydał, bądź im ściśle posłuszną, inaczej ciężkie czekają cię kary. Tu zadyszały Josiel dał znak, żebyśmy wyszli, i włożywszy okulary, znów się w Woluminie mądrości zatopił. Powierzone księgi, które ledwie we dwojga z ojcem unieść mogliśmy, były następujące: 1. Menoras hamuer. 2. Schnejlich os Habris. 3. Schinach. 4. Szem Miszmiel. 5. Rabaine Bechaje. 6. Mareeinaj Hakoen. 7. Resches Chochma. 8. Zocher. Te to są fontanny, kochana Rachel moja, z których wytryśnione zrzódła mądrości obmywać mają bielmo ślepoty mojej. Choć umiem po hebrajsku, i lubię język ten, ogrom tych tomów, przeczytane już małe próbki moralności ich, ogarniają mię strachem; racz, zaklinam cię, zapytać szanownego ojca twego, co o nich trzyma, i czy mi je radzi czytać. Tak jestem sceną z rabinem zmęczoną, iż ledwie pióro trzymać mogę, zewsząd smutki i troski, dotąd żadnej wiadomości od lubego Lejbele mego: o Boże? co się z nim dzieje. W tobie była dotąd jedyna pociecha moja, i tę mi zakaz Josiela porywa. Myśl o sposobach, jakiemibyśmy się widywać mogły, bez dania do prześladowań nowego pozoru. Bądź zdrową i szczęśliwszą odemnie. LIST V. HERSZKO DO MOSZKA. Z Berdyczowa d. 5 Igier. Błogosławieństwo Abrahama, Izaaka i Jakóba niech będzie z tobą. List twój doszedł wiernie rąk moich, i wiele dał mi do myślenia, i kredkiem pisania. Lubo wszystkie twe propozycye są zyskowne, niczego się ja jednak niezwykłem podejmować, aź zważę wprzódy i obliczę, czy do proponowanych korzyści, coś jeszcze więcej przydać niemożna. A najprzód co do koni, dobra zapewne facienda, zwłaszcza że strażnicy wszelkie przygody biorą na siebie, i sami przyrzekają konie te odprowadzić za granicę, lecz obrachowawszy, że będzie po ośm rubli karbowanych zysku, czemu wyraźnie niepowiedziałeś, że zyskiem tym podzielisz się zemną w równej połowie: w pewności jednak że tak będzie, a nie inaczej, już zacząłem skupować konie, nająłeąi obszerne błonie na pasze ich, przyjąłem pilnowaczów, i to expens, o której zapomniałeś w liście twoim, a którą, ufam, iż mi boaifikować nie omieszkasz. Podług nauki twojej, konie te wyjdą na czas naznaczony, pamiętajże znajdować się na miejscu, gdyż całkiem na celników spuszczać się nie należy. Niektóre konie są stare, ale im popiłowałem zęby, stosownie jak rabin Samuel powiada, iż pozwolonem jest oszukiwać człowieka wyznania nieżydowskiego a nadto rabin Cene Rene wyraźnie powiedział: ze żydzi tylko uważani są u Pana Boga za przenicę, wszystkie zaś inne narody za słomę, młóćmy więc tę słomę, jak tylko można. Przystępuje do niemniej ważnej materyi, to jest do skórek zajęczych. Pomysł zaszycia w nich herbaty, sprowadzanie dwóch towarów za jeden, pod lichą opłatą skórek, przemycenia wysokiego cła płacącego się od herbaty, czyni zaszczyt dowcipowi twemu. Tak jest, mój przyjacielu, z ranożącemi się przeszkodami od Goimów trzeba nam powiększać przebiegi nasze, silić dowcipy, by ile można podchodzić i oszukiwać obmierzłych Goimów. Wszystko wprzódy szło jak z masłem, dziś ile to trudów, ile zabiegów, w przemyceniu najlichszego drobiazgu. Do ciebie całkiem należy przeprowadzenie tych nadziewanych skórek zajęczych: ja to ci tylko donoszę, iż zważywszy, że herbata zwłaszcza podła, wsypana w świeżo zdarte skorki zajęcze, mogłaby nabrać nieprzyjemnego zapachu, wsypałem w hię trochę suchej lawendy i innych wonnych liści, niech to kupują i piją Goimy. Powtarzam jednak, że żadnych ryzyko w z przemycenia tego niebiorę na siebie, zachowując czysty i prosty procent, który, pochlebiam sobie, że zamiast trzech do sześciu postąpić zechcesz. Kiedy mi dajesz kommissa, pozwól, że i ja ci dam moje: mam dość znaczną partyą korzeni, mianowicie goździków i cynamonu. Jak przyjacielowi powiem ci w sekrecie, że już wymoczone są one w spirytusach, z których porobiłem likwory, zamiast cukru przydawszy miodu; lubo więc korzenie straciły swą moe i tęgość, łatwo Goim jaki ułakomiony zniżoną ceną nabyć ich może. Przyłączony ausztuk ukaźe ci ich ilość i cenę. Skończywszy o interessach, mówmy o dzieciach; ofiara ręki pięknej twej Sióry Jankielowi synowi memu, jest dla mnie zapewne równie podchlebną, jak i korzystną: zważywszy obłąkanie jej, odstąpienie od najczystszych prawd, i zwyczajów zakonu naszego, niemógłeś zapewne lepszego wybrać jej męża, jak Jankiela syna mego: potrafi on ją ugiąć, wygnać z głowy jej wszystkie chrześciańskie głupstwa, i z niewiernej dzisiaj, najgorliwszą uczynić hebrajkę. To, co sława rozniosła już o moim Jankielu, dalekieni jest jeszcze od prawdziwej jego wartości. Wystaw sobie, już blisko roku oniemiał zupełnie, czyta tylko, i tak mądry, że aż strach. Cała starszyzna nasza, kahalni, sam rabin, nielylko czapki ale i jarmułki nawet zdejmują przed nim, został niedawno naczelnikiem Chazidimów. Właśnie pisał jedenasty komentaryusz nad talraudem, gdy odebrawszy list twój poszedłem mu udzielić, co się w nim względem niego znajdowało. Zrazu nie mógł zrozumieć o co rzecz idzie, lecz gdym mu powtórzył skreślony przez cię obraz piękności twojej Sióry, gdym przydał obiecane 10,000 rubli karbowanych posagu, zaczął się po trochu ruszać, potem zżymać, przewracać zachwycone swe oczy do góry, plaskać ustami, jak gdyby juź zjadł co smar cznego; pierwszy raz nakoniec wstał z lawy, i potrząsając do góry pasem, zaczął podrygiwać nogami i nócić sobie wesoło. Prawdziwie powabny był do zjedzenia; cóż że garbaty, ułomny, i oczy ma zaszłe ropą, ale jaka mądrość, jakie wzięcie w narodzie. Zapytałem, czy zezwala na pojęcie Sióry, uśmiechnął się i mrugnął trzy razy oczyma: co znaczy, źe przystaje: niewspominałem mu jeszcze o heretyctwie Sióry, da on temu radę. Tymczasem kazałem mu zaraz robić grodeturowy czarny łapserdak, z podobnąź opończą, podszyć trzewiki, i nałatać na piętach pończochy. Zobaczysz jak frysż ukaże się przed Siórą twoją. Hem mógł z mroczenia jego zrozumieć, zdaje mi się, źe chce pisać do niej. Czekaj nas obu na dzień wyznaczony. Posag w dzień ślubu zechcesz mi wyliczyć, potrzebuję pieniędzy na pewną faciendę w Odessie. Jehowa prawdziwie poddał ci tę myśl, i mnie też w tej chwili inną podobiną nastręcza. Czemuż za jednym zachodem, i wydatkiem, zamiast jednego wesela y dwa się odprawić nie mogą. Wiem, że syn twój Dawidek kończy rok jedenasty, córka moja Lije już jest w dziewiątym, pożeńmy je: dwa tysiące rubli z Liją moją daję w posagu, a po ślubie, ja wezmę córkę do domu, Dawidek twój nauki dalsze kończyć może u Bakałarza, a za rok dopiero będziem je mogli spuścić. Mam już dla nich na oku dobrą karczmę do Arendy: chłopi w niej majętni , i piją dobrze. Naucz tylko wcześnie Dawidka jak zręcznie podwójną kredką obracać. Te dwa związki pokrewieństwa, w rodach juź oddawna związkami faciend połączonych, w najpiękniejszej perspektywie w oczach moieh kreślą się, zważ tylko: Jankiel mój, naczelnik Chazidimów nietylko rabinem, ale głową wszystkich w kraju kahalnych, Dawidek z czasem zajmie się handlem wołów, my, między Odessą, Brodami i Warszawą wielkiemi massami towarów obracać i przemycać będziem. Wszędzie kredyt, znaczenie, a co najlepsza pieniądze. Kłaniam ciebie. LIST VI. RACHEL DO SIORY. d. 7 Igier. Prawdziwa przyjaźń podwajając istotę człowieka podwaja razem i szczęście, i umartwienia jego. Ostatni list twój, luba Sióro! napełnił mię boleścią i smutkiem: boleję nad twojem prześladowaniem, boleję nad ślepotą narodu. Nieszczęsny! dając się zwodzić przez starszyznę swoją, ostatnią swą nędzą, wstydem, poniżeniem, korzyści ich mnoży. Strzeż się, przyjaciółko, czytać ksiąg, których ci rabin Josiel udzielił, są one ściekiem zabobonów, i nauk najniegodziwszych. Tak ojciec mój trzyma, powiada on, że gdyby talmudu i ksiąg tych niebyło, naród nasz obyczajami i moralnością zrównałby się zinnemi. Te to księgi, mówi on, i im podobne , zakazując wszelkie z innemi ludy społeczeństwa, wkorzeniając w młodzież wcześnie przeciw nim pogardy i nienawiści, przeszkadzają, byśmy się nigdy niezbliżyli, nietylko do tych ludów, ale i do tych pożytecznych świateł, których oni coraz bardziej nabywają. Jeżeli przydał ojciec mój, przyjaciółka twoja lubi czytać, niech czyta dzieła uczonego Mendelsohna z przemową do nich Rabbi Manasse ben Izrael, niech czyta dziełka tegóź, pod tytułem Jeruzalem objętych. To są, rzeki, prawdziwi filozofowie nasi, nie zaś ci kabalistyczni zagorzalce, co siejąc nienawiści, pozwalając w imię nieba wszelkich niecnot, kradzieży, szalbierstw, oszukań, i charakter narodu, i cały naród nasz spodlili : przysłałabym ci zaraz te księgi, tylko się lękam, by nie wpadly w ręce prześladowców naszych. Zakazano ci, luba Sióro ! widywać się ze mną, jest to i dla mnie cios równie bolesny, jak i dla ciebie, lecz nie wstąpi noga moja w progi domu, gdziem niechętnie widziana. Żądasz bym ci podała sposób, w jaki bez narażenia się mogłybyśmy się z sobą widywać. Przychodzi mi na myśl jeden, któren ci podaję, — Jest w narodzie naszym czuły bardzo, i godny naśladowania zwyczaj, odwiedzania grobów zeszłych rodziców i krewnych, i płakania na nich. Nie zaniedbywam ja nigdy tego tak tkliwego obrządku , często grób dobrej mej matki zlany jest łzami memi: i ty Sióro, jak mi ojciec powiadał, masz na mogiłach tutejszych złożone popioły dziada twojego, niezabronią ci zapewne odwiedzać ich i modlić się nad niemi, tam, po odbytych smutnych modlitwach naszych, będziem się mogły uściskać i choć słów kilka powiedzieć sobie. Nie martw się, jeśli długo od Lejby twego nieodbierasz wiadomości, wie on, źe w tym kraju próżno jest pisać przez pocztę, oczekuje odjazdu Chaima, a poruczone mnogie interessa mogły go długo zatrzymać. Bodajbyś wkrótce pocieszoną została! Bądź zdrowa. LIST VII. SIORA DO LEJBY. d. 10 Igier. Drogi mój Lejbele! Cóź jest to tak długie milczenie twoje, ach! jak jest okrutnem, w ciągłych dniach udręczenia mojego, niedosycie już smutku z oddalenia twojego... czemuż zewsząd tyle prześladowania i ucisków?.. Niestety! mogłaź jedna biedna dziewczyna stać się- celem nietylko bojaźni, ale najmniejszej nawet uwagi rabina kahału, bractwa, słowem całej starszyzny hebrajskiej; przecież od wszystkich prześladowaną jestem , a tyś daleki, niema nikogo, coby mię bronił, coby mię przynajmniej pocieszył! strofowania i ciężkie groźby, to jest tylko, co słyszę.— Odebrano mi dane przez ciebie księgi, narzucono na ich miejsce Talmudy, Myszny, Gamury, Kabały, każą mi się błąkać w tej ciemnej puszczy, gdzie promień światła nie przebija nigdy, gdzie nie potykam jak jadowite zielska, i straszne poczwary. Oddalam je od siebie, ile mogę: wolę pierwotne pismo Mojżesza, dzieła Mendelsona, Friedlandera Bendawida, Kalmansohna tych to światłych mężów rozsądny Hebrajczyk nie zaprze się nigdy. Wśród tych umartwień, prócz wspomnienia twojego, jednę tylko miałam pociechę słodką zapewne, bo ją powodowały, przyjaźń, szacunek, wspólne uczucia, i wspólny sposób myślenia. W kilka dni po przyjeździe tu moim, poznałam się w bóżnicy z Rachelą córką Abrahama, jednego z najlepszych, najrozsądniejszych, mogę przydać, najzacniejszych ludzi, co żyją w Izraelu. Opiszę ci pokrótce i osobę, i prawidła, i sposób życia męża tego. Wystaw sobie starca, już przeszło liczącego lat ośmdziesiąt. Sędziwa i piękna postać jego wzbudza razem przychylność i uszanowanie. Gdym przyszła do niego, gdy mię mile przywitał i błogosławił, zdało mi się, iż widziałam patryarchę naszego Jakóba, gdy w ziemi egipskiej kładł ręce swe na głowy synów Józefa, i błogosławił im. Mąż ten z rzadkim urodzony rozsądkiem, biegły w tern wszystkiem co prawy Izaclita wiedzieć powinien, majętny przez ciągłą pracę, kochany przez ludzkość swoję dla bliźnich, dawno w zakonie naszym, do pierwszych przeszedłby był dostojeństw, gdyby nieposzlakowana moralność, duch tolerancyi, wrsręt i pogarda nawet dla tych wszystkich talmudzkich zabobonów i nieprawości, które starsi dzisiejsi wzięli sobie za święte i niewzruszone prawidła. Wstręt ten tysiączne ściągał na niego prześladowania, byłby on padł ofiarą zawziętości i zabobonów, gdyby cnotliwy gubernator dzisiejszy nieosłonił go opieką swoją. Nieruszają go więc kahalni, bo go się boją. Samo niebo zdawało się błogosławić cnotom i pobożności Abrahama: nie w przebiegach, faktorstwach, oszukiwaniach, lecz w ciągłej pracy, i skromnem życiu założył on zasady dobrego mienia, w którem się dzisiaj znajduje. Jest on z powołania doskonałym tkaczem, z rosnącą korzyścią z jednego tylko w początkach warsztatu liczy ich dzisiaj dwadzieścia, przez tyleż młodych Izraelitów ciągle prowadzonych: niemasz wmieście tern, a nawet w okolicach, ubogiej żydówki, której by on przez rozdawanie przędzy, niepodał sposobu do uczciwego zarobku. Dom jego jest czysty, obszerny, fabrykanci mają w nim swoje mieszkanie, rano i wieczór wołani są do modlitwy, ściśle tam jest zachowany stary nasz zakon, lecz talmud i kabalistyczne głupstwa, przystępu niemają, Z dziećmi, czeladzią, sługami używa krajowego języka: Kiedy żydzi zapomnieli po hebrajsku, zwykł mówić, najnaturalniejszą jest rzeczą, by używali raczej języka narodu, wśród którego urodzili się, który ich od sześciu wieków w dniach prześladowania przyjął na łono swoje, niż zepsutej połamanej obcej mowy. Jest to w oczagb starszyzny naszej wielkim występkiem, lecz dla protekcyi nieśmieją go prześladować otwarcie. Ten to mąż sędziwy, ojcem jest przyjajaciołki mojej Racheli, niewiasty, równie,jak ojciec jej, godnej miłości i szacunku. Achl jak szczęśliwa, że w własnym ojcu znalazła prawdziwą naukę i wzory cnót wszystkich. Młody żyd przyjemnej postaci, pracowity, obyczajny, rozsądny, ma zwierzchność nad całym Abrahama zawodem. Nazywa się Szmul, Abraham doświadczywszy uczciwości jego, przekonawszy się o skłonności córki swej Racheli ku niemu, przyrzekł mu ją za żonę. Szmul zdaje się bardzo zakochany, Rachel może dla tego, źe żadnych nie spotyka przeszkód, skłonność, szacunek, przekonanie że z nim będzie szczęśliwą, bierze za miłość. Wkrótce wesele ich ma nastąpić. Ach ! jak szczęśliwi. Rachel ta jest jedyną pocieszycielką, jedyną ucieczką we wszystkich strapieniach moich. Niestety! ślepa zawziętość i tę mi słodycz odjęła. Przyjaźń moja z córką znienawidzonego u kahalnych Abrahama stała się podejrzaną: zakazano mi jej widywać, jest to najboleśniejszym ciosem dla serca mego, bo do kogóż dzisiaj przemówię, któż mię zrozumie, niesłyszę jak bluźnierstwa, nierozum i ślepą zaciętość. Troskliwa jednak życzliwość Racheli, znalazła sposób, że choć pokryjomu widywać się możem. Miejsce schadzek naszych, równie jest smutne i żałosne jak serce moje. Niezgadniesz nigdy : oto widujemy się na mogiłach, w których prochy tysiąca Izraelitów spoczywają od wieków: jednych kamienie mchem już obrosłe, ledwie część napisów czylelnemi czynią, drugie obalone i wraz z mogiłą wsiękłe już w ziemię. Innych świeży piasek, gdzieniegdzie tylko trawką pokryty, świadczy że niedawno jeszcze słońce świeciło nad tym, który dziś już w ciemnościach ziemi. Płeć tylko nasza, której serca lak są tkliwe, w której żałość nieprędko przemija, słaba mówię płeć nasza, ta tylko przychodzi tu płakać. To żałosne, smętne obcowanie, między temi, co są jeszcze, i temi których już niema, znikomość naszą z nieskończoną wiecznością połączać zdaje się. Ach jak slodkiemi być muszą ulatującym duchom nad nami, te rzewne żale córek., ten płacz matek , te głębokie kochanków westchnienia! Nieraz gwiaździsta noc zachwytuje nas na tych dumaniach, a kiedy skończą się modły i widziemy się bez świadków, idziemy pod nachyloną wiekuistą wierzbę, i tam siadłszy na grobowym kamieniu, w śród mieszkań śmierci, rozmawiamy o tern co to krótkie pielgrzypstwo nasze osładza, rozmawiamy o tych, dla których jedynie serca nasze biją. Tak jest przyjacielu, jak gdyby miłość należała do życia przyszłego, wśród mieszkań przyszłości, przy drźącem świetle xiężyca, rozmawiamy o uczuciach, co słodzą przemijające chwile dni naszych, rozmawiamy często o tobie, Rachel powierza mi spokojną, nieznającą przeszkód miłość swoją do Szmula, ja powierzam Racheli wszystkie gwałtowne czucia, wszystkie troski, i niespokojności moje. Niestety! takie może uczucia, takie były rozmowy tych, których zimne prochy spoczywają tu od wieków. Niespokojną jestem o ciebie, myśl, żebyś mógł o mnie zapomnieć, żebyś uczucia twe ku innej mógł przenieść, daleką jest od twej Sióry. Smutniejsze są obawy i przeczucia moje, lękam się, byś i ty z twojej strony przez zajadłą zabobonność prześladowanym nie był: hardy twój i niepodległy umysł, nie ulegnie, jak serce trwożliwej kobiety. Sama stałość, i nieugiętość twoja zaostrzy prześladowców groty. Skrzydlata myśl moja przenosi się nieraz w miejsca, które ty zamieszkujesz, widzi cię wśród nauk twoich, w chwilach odpoczynku, we śnie, na jawie, niestety ! widzi cię nieraz w zapasach z zajadłą na ciebie starszyzną. Uspokój , uspokój co prędzej trwogi, i bojaźni moje, pisz nakoniec na pocztę, szukaj podróżujących w te strony, pisz pod adressem Racheli córki Abrahama. Ja czwarty list (*) po przybyciu tu mojem () Dwa z tych listów pisane przez pocztę jak tysiąc innych listów zostały na miejscu. piszę do ciebie. Wsparcie, rady, pociecha od ciebie, potrzebniejszemi są dla mnie, niż kiedykolwiek być mogły. Wymierzają się na mnje okropne zamachy ojciec mój chce mię wydać za Jankiela syna Herszki z Berdyczowa, ma to być najszkaradniejsze z postaci, najnieznośniejsze z fanatyzmu swego stworzenie, lecz choćby było najprzyjemniejszem, ach! znasz mię słodki mój Lejbele, nigdyby niedotknęło serca na Zawsze poświęconego tobie. Ojciec mój nic mi jeszcze niewspominał o tern, lecz wiesz zwyczaje nasze, spadnie to razem jak piorun: w tym razie atoli znajdą we mnie serce Debory. Mogą męki i prześladowania życie me ukrócić, lecz żebym raz powziętą miłość, raz daną tobie przysięgę zgwałcić miała, tego ni rabin, ni kahał, ni wszyscy starsi niedokażą nigdy. Jeżeli list ten dojdzie ciebie, jeżeli się dowiesz z niego; w jakim przymusie, w jakiem zostaję niebezpieczeństwie, jeżeli, jak nic niewątpię, opłakany stan mój litość wzbudzi w tobie, przybędziesz na ratunek i pociechę twej Sióry. Bądź zdrów luby mój. P.S. Już był napisany list ten, jużem go tajemnie przesłać miała Racheli, która mię zapewniła, że ciebie dojdzie, gdy ojciec mój oddał mi list, który ci tutaj przyłączam, poznasz ze stylu, jakim jest rywal twój, poznasz źe nietrzeba ani takiej miłości, ani takiego przywiązania, jakiemi są moje do ciebie, by się oprzeć natarczywościom naucznego Jankiela; a lubo dwa rabiny, dwa kabały, i dwie gromady starszych , silnie zaloty jego popierać będą, ja słaba Sióra, odważę się walczyć z niemi, polegnę może, lecz nie poddam się nigdy. JANKIEL DO SIÓRY. Z Berdyczewa d. 6 Igier. Gołębico moja! Tatele mój objawił mnie, że ty Sióro będziesz żonem moim: powiedział też, że jesteś piękna o córko Dawida, źe oczy twoje jako oczy gołębice między czarnemi kędziorami, zęby twoje jako stado owiec jednakich, gdy wychodzą z kąpieli, że piękne są nogi twoje w pantoflach; obie piersi twoje, jako dwoje bliźniąt młodych sarneczek. O piękna jelonko moja, garbatym ci jest, ale wdzięczna jest garbatość moja, niezważaj że sługa twoj wybladły. Wybladłem siedząc nad talmudem i kabałą, wylazły pejsaki moje od ustawicznego drapania, ale z ust moich, płyną wonne olejki mądrości, a szpikanard (*) moj wydaje zapachy myrty i roży. (*) Spica nardi ziele pachnące. () Medraschot w kabale sposob teologiczny z allegoryą, Detrachot sposob wykładania mystyczny. Na to objawienie tatele moj, juz zaczęło bić serce moje do tobie, napiłem się wina Jain demantra (wino strzeżone) otworzyłem Zoar i inne księgi kabałow : zacząłem je wykładać sposobem Medraschot i sposobem Detrachot, wezwałem duchów i aniołów, a oni mi powiedzieli, źe będę położyć prawicę moję pod lędźwie twojego a lewicą moją obejmę cię w koło, a ty przytulisz mię na serca twojego, jako pieczęć na rozpalonego laka. Poprowadzę cię do dam tatele mój, i będę ci dawał miód praśny, i moszcz kwaszonych ogurków. O jelonko moja, przysięgam na Lewiathana i Behemot, że ty będziesz do śmierci wonnym szpikanardem moim. Ben Jankiel. LIST VIII. SIÓRA DO RACHELI. d. 14 Igier. Znalazłam, kochana Rachel, list twój pod podwaliną, pod którą od chwili zaszłych zakazów korespondencyi naszej, składać je zwykłyśmy. Powiadasz żeś się od śmiechu wstrzymać niemogła, czytając list miłosny naocznego Jankiela, winszujesz mi, źem została wonnym szpikanardem Jankiela, kończysz uwagą, że pociesznemi są prawdziwie nauczni nasi... Tak jest, wygodnie jest tobie śmiać się, ty, coś bez wstrętu przez szacunek nawet przyrzekła twę rękę Szmulowi twemu, łatwo ci jest śmiać się i dowcipować, ale ja się nie śmieję, drżę i owszem, gdy pomyślę, jak smutne skutki te zaloty Jankiela ściągnąć mogą dla przyjaciółki twojej. Ojciec mój oddawszy mi list zalotnika mego, wymagał, bym bez zwłoki odpowiedź nań przygotowała. Szczęściem dla mnie przyszły konie przemycać się mające, przyszły korzenie jakieś od Herszka korespondenta jego; te zatrudnienia lak go dzień cały zajęły, iż dosyć miałam czasu odpisać na list wspomniany, i zapieczętować go, gdy ojciec późnym wrócił juz zmrokiem,.... czy list gotowy zawołał... oto jest rzekłam, podając mu go.— Czemuż zapieczętowany? powinienem go był wprzód przeczytać, twa głupia przewrócona głowa czyliż umiała cenić to niepojęte szczęście, stania się żoną człowieka tak nauczncgo, jakim jest Jankiel, syn przyjaciela mego Herszka, wieszże, że on tak jest uczony, ale tak uczony, uczony, uczony, tu gdy długo powtarzał słowo uczony, niemogąc znaleść dość godnego do wyrazu tego rzeczownika .. rzekłam mu z pokorą w odpisie moim nieubliżam bynajmniej wysokiej nauce Jankiela, i owszem błahość moję i nienaukę wyznaję. Ton mój skromny, pośpiech posłańca wgrywającego się co prędzej, by przed szabasem stanąć w Berdyczewie, spóźniona pora dnia, unużenie nakoniec ojca mego, sprawiły, że bez dalszych badań nienaruszony list, wraz z swojemi oddał posłańcowi, zjadł ogórek i kawałek chleba, i do spoczynku się udał. Otóż jest kopia odpowiedzi mojej. SIÓRA DO JANKIELA. Nie mogę ci panie zataić, jakie było podziwienie moje, odbierając list miłosny od nieznajomej mi osoby. Mylę się jednak mówiąc nieznajomej, osoba tylko nieznaną, odgłos bowiem mądrości i nauki waszej, rozszedłszy się po całym Izraelu i mnie niegodnej juź doszedł; lecz jakimźe sposobem, najniższa z służebnic, znalazła łaskę w oczach twych panie: czemuż niewidząc mię nigdy, opisujesz całą moję postać, oczy, usta, włosy a nawet nogi moje w pantoflach. Im pochlebniejsze są te wszystkie porównania i opisywania twe panie, tern mniej stają się podobnemi do służebnicy twojej. Niewiem ja, co to jest kabała, niewiem, jakiego napiłeś się wina, nie wiem jakich wzywałeś duchów przez Medraschot i Detrachot, ale o tem zapewnić cię mogę, że duchy te największe niedorzeczności prorokowali panu memu: wierzę, że nauczny Jankiel mądrością swoją przeszedł sarnę kabałę, lecz ta, na której łonie, pan mój jak pieczęć jaka przycisnąć się pragnie, niegodną jest tak wielkiej łaski, tak osobliwszych względów. Jestem ja słabą tylko ograniczoną Izraelitką, niegodną rozwiązać rzemienia trzewików pana mego, nie umiejącą jak pismo święte, niemogącą nigdy, mimo wszelkich natężeń, zrozumieć, ani Talmudu, ani Myszny, ani żadnej z uczonych ksiąg waszych: więcej powiem, znajdującą nieraz szkodliwe niedorzeczności tam, gdzie wy samę mądrość widzicie. Jestem Izraelitką uważającą w każdym bez różnicy wiary człowieku, stworzenie boskie, bliźniego mojego; ten sposób myślenia niezgadzający się z waszym, czyni mię was niegodną. Mógłżeby przeznaczony nauką swoją do najwyższych w zakonie dostojeństw, pan mój! mieć tak daleko odstrychnioną od prawideł jego małżonkę? Ach nie, niech czesna szczerość i otwartość moja wyprowadzi pana mego z błędu, niech szuka Szpikanardu godniejszego siebie. Ach łatwo go znajdzie, któraż w Izraelu, nie tak ciemna jak ja, nie uzna się najszczęśliwszą widzieć prawicę twoję podłożoną pod lędźwie swe. Daj żyć spokojnie biednej Siórze, serce jej już jest innemu oddane: wszystkie usiłowania i twoje panie, i rabinów, i kachałów, powiększając tylko prześladowania i męki moje, postanowienia mego niezmienią. Niech się pan mój nieobraża, niech niegodna służebnica znajdzie łaskę w oczach jego. Sióra. LIST IX. MOSZKO DO HERSZKA. d. 15 Igier. Posłaniec twój i bryki z korzeniami, na twoje konto, i skórkami zajęczemi na moje, stanęły w swym czasie: krótko odpisuję, nawał interessów nie pozwala się rozwodzić, a Icyk twój chce koniecznie przed szabasem wrócić do domu; próbowałem korzeni twoich, prawda, źe tak doskonale wyciągnąłeś z nich wszystkie soki i moc, iź prócz cokolwiek zapachu, istne wióry, niepotrzeba ich daleko prowadzić, dwa tutejsze Goimy, kupcy korzenne, Imbierowski i Cynamonowicz, ułudzeni niskością ceny, zakupili je ryczałtem. Po trzy tylko procentu zachowałem sobie, reszta pieniędzy 675 złł. są u mnie na twoje rozkazy. Głupie Goimy niepostrzegły się na podejściu, a wieszźe co zatem idzie, oto kupujący, te bez smaku i mocy korzenie, osławią swej wiary kupców, muszą zbankrutować, a handel przeniesie się do nas. Nie jednych zniszczyliśmy juź tym sposobem. — Trzymajmy się we wszystkiem Talmudu, ten oszukanie chrześcian zaleca nam jak cnoty (*). Skórki moje zajęcze wysyłam na Uściług, herbata dowcipnie w nich ukryta, skórki kocie wmieszane w zajęcze, dobrym są wynalazkiem, lecz lepiej je ułożyłem, bo niektóre wyłaziły na wierzch. Jutro puszczam się ku Brodom dla przemycenia koni, są one dosyć poczesne, starym podłubałem i popiłowałem zęby. Oto jest odpis mej Sióry, na list Jankiela twego, po pokornem ułożeniu, z którem mi go oddała, sądzę, że będzie pomyślny. Wie ona, że według Mischny Szulchan Aruch córka jest pod władzą ojca, źe on wydaje ją za mąż, nie pytając czy chce, lub nie, biada gdyby się była stawiła uporną. W tych dniach przedstawione były przed rabinem naszym niektóre grzechy do rozwiązania i odpuszczenia. Jeden z braci naszych Rubin, zjadłszy koźlęcą potrawę, łyżkę od niej położył na garku mleka. Po popełnionem dopiero przestępstwie postrzegł się, że zgrzeszył, wraz więc wziąwszy nowy łapserdak poleciał do rabina. Uczony ten () W Talmudzie Trau Megilla fol. 13, napisano jest: wolno jest żydom chrześcian oszukiwać ku czystym bądź czysty, ku przewrotnym bądź przewrotnym. mędrzec wziął natychmiast księgę Jerach Deyach, w której przynajmniej 10,000 podobnych znajduje się przypadków, zaczął jej kartki przewracać, długo zastanawiać, długo passować się i walczyć z sobą. O tym tak ważnym przypadku, rzekł nakoniec z skromnem powątpiewaniem, wyznaję, że nic śmiało wyrzec niemogę, niedosyć tu rabina, trzeba mędrca, któryby od wszystkich starszych uznanym był za naocznego: tu w głębokiem zamyśleniu rzekł, niewidzę jak Jankiela syna Herszki, któryby rzecz tak wielkiej wagi mógł tak doskonale i nie mylnie rozwiązać. — Niewierzysz jaką radością zalało się serce moje, gdym się o tym wyroku dowiedział, stokroć błogosławiony! krzyknąłem; że mieć będziesz tak już sławnego tak uczonego zięcia, stokroć szczęśliwa Sióro, że wnijdziesz w łoże tego dziwotworu mądrości. Bądź zdrów: ruszam do Brodów staram się pokończyć wszystkie faciendy przed weselem, pozapraszam wszystkich rabinów i kahalnych, możemy co na tym zjeździe uradzić, nadto wesele wielkiego Jankiela, i pięknej Sióry córki Moszka, niepowinnoby być pospolitem weselem. LIST X. LEJBA DO SIÓRY. d. 31 Nisson z Wars. Drogo Oblubienico moja! List twój, kochana Sióro, był jak rosa poranna spadająca na spiekłe podniebienie wędrującego po puszczy: kiedym go czytał, zapomniałem o frasunkach moich, twoje tylko dolegliwości trapiły mię, a słodkie twe czucia, wierna twa miłość, rozrzewniły mię do łez. Wycierpiałaś wiele kochana Sióro, wiele niestety! cierpieć jeszcze będziesz. Ach czemuż nie mogę pospieszyć do ciebie, czemuż łzy twoje niespadają na łono oblubieńca twego, czemuż piersi moje niestają się puklerzem, o któryby się obijały wszystkie pociski, wymierzone przeciw drogiej mej Siórze. Możeszże wątpić? dawno już byłbym u nóg twoich, gdyby nie okropne prześladowania , które mię w miejscu tem przykuły. Dowiedz się luba Sióro, źe jestem wyklętym , lecz gdy poznasz powody, zapewne nie będziesz mną gardzić; słuchaj z jakich przyczyn ściągnąłem na siebie tę karę. Wiesz, iż przywiązanie moje do zakonu Mojżesza równa się wstrętowi do tych wszystkich późniejszych obłąkań, któremi zagorzalcy skalali nasz zakon. Wiesz jak dusza moja boleje nad upodleniem rodaków moich, nad tą ciemnotą, w której ich starsi trzymają, nad tem nakoniec zdzierstwem, przez które oni bogacąc się i tucząc sami, biedny lud nasz do ostatniej nędzy przywiedli. Widziałaś nieraz Efraima wuja i dobroczyńcę mego: szanowny ten Izraelita ścisły przestrzcgacz praw Mojżesza, przez cały swój żywot gorliwym był obrońcą ubogiego ludu przeciw nadużyciom i uciskom kachalnych; gorliwość ta sprowadziła nań nienawiść, i prześladowanie rabinów i bractwa starszych, ciężko od nich dręczony, zachorował z frasunku, i niedawno dni swoich dokonał. Wyszedł duch nieśmiertelny, ostygło znikome ciało szanownego starca, lecz nieostygł w starszych duch prześladowania i zemsty. Najniesprawiedliwszem ze wszystkich przywłaszczeń i nadużyć przypisało sobie bractwo starszych wyłączne prawo chowania zmarłych ; wpoiwszy w ciemny lud nasz zabobonne mniemanie, iż jest wielkim wstydem, przeszkodą nawet do zbawienia, kiedy w kilka godzin, po zaszłej śmierci umarły pogrzebionym nie jest: użyło bractwo starszych przesądu i przywłaszczenia tego, na znienawidzonym Efraimie, w sposób najokrutniejszy. Mimo wszystkich próśb i zabiegów moich, przez cztery dni leżały zwłoki niepogrzebionego Efraima. Ślepy ten upór zmordował nakoniec cierpliwość moją: idę po raz ostatni do bractwa starszych, i z głosem pełnym żalu i zniewagi. Jakież jest, zawołałem, okrucieństwo wasze! niekontenci, żeście zatruli życie szanownego starca, i po zgonie odmawiacie mu spoczynku! w jakiejże księdze zakonu napisane jest to prawo? pokażcie?... milczycie, bo nie możecie pokazać, nierozkazali tego ojcowie i patryarchowie nasi, wasza to wściekła zabobonność, chciwość i pycha, na lud ciemny dla własnych zysków przesąd ten narzuciła. Tak jest, wy to gorzej jak Faraonowie lud ten trzymacie w ucisku i jarzmie haniebnem, lecz przebraliście już miary, lud ten postrzegać się zaczyna, widzi że nie interes wiary, ale własny wasz interes sprężyną jest wszystkich czynów waszych; wy to przywłaszczywszy sobie wybieranie poborów koszernego, rekrutowego, oszczędzacie siebie, bogacicie się, stawiacie pyszne gmachy, wtenczas, gdy lud niemiłosiernie takowemi od was ciśniony zdzierstwami, umiera z głodu; — czemuż wuj mój niepogrzebiony dotąd? jeżeli mało dla chciwości waszej, com dawał dotąd, podwajam summę, to mówiąc, wór z tysiącem talarów rzuciłem między nich; niech natychmiast, zawołałem, odprawi się obrządek pogrzebu, inaczej przysięgam na rószczkę Aarona, iż publicznie w bóżnicy odkryję ludowi całemu fałsze, niegodziwości, i zdzierstwa wasze. Te słowa, z śmiałą wyrzeczone zniewagą, zmieszały bractwo całe, podnieśli worek i schowali go do kassy swojej, jeden z nich słodką przybrawszy postać, pocóż ten zapał mój Lejbo, rzekł mi stanie się czego żądasz. Jakoż w rzeczy samej nieodżałowany wój mój W kilka godzin pogrzebionym został. (*) (*) Patrz dziełko pod tytułem: Prośba Starozakonnych. Rozumiałem, że się na tem rzecz cała skończyła. Ile żal po stracie tak ciężkiej dozwolił , przyłożyłem się całkiem, już to do ukończenia nauk, już do ułożenia interessów po wuju moim, w sposób, bym zapewniwszy sobie niepodległość, jak najprędzej mógł się zbliżyć do ukochanej oblubienicy mojej. Wśród tych zatrudnień Chaim oddał mi list od ciebie: czytałem go po stokroć, przytulałem go do serca mego, zawsze na niem spoczywać będzie. Myśl moja była, jeśli można wybrać się z Chaimem, gdy w przed ostatni piątek, gdym wchodził do bóżnicy, jeden z kahalnych, odepchnął mię ode drzwi i z srogiem spojrzeniem poniższy wręczył mi papier. Ben Lewi, Rabin Głogowski, wraz z Kachałem i Bractwem starszych, wiadomo czyni całemu Izraelowi. Gdy od rabinów, bractwa starszych, i całego kachału warsz: zaniesione zostały do nas skargi przeciw Lejbie synowi Ben Rabi, skargi sprawdzone dowodami, iż tenże Lejba wszetecznych przeciw zakonowi Mojżesza, i naukom mędrców i uczonych Dalszych przestępstw stał się winnym, gdy dowiedzionem zostało. 1. Iż pomieniony Lejba gardził zdaniem rabinów i uczonych, gardził Talmudem, Myszną i Gamurą, i innemi księgami, i kabałę nazywał niezrozumiałem bałamuctwem. 2. Iż pod pozorem litości nad ludem Izraelskim sprzeciwiał się interessowi kachalnych i starszych, rozgłaszając, iż oni z oszczędzeniem siebie, a uciskiem ubogich rozkładają i wybierają podatki, koszernego, rekrutowego, etc. 3. Iż tenże Lejba czynił zabiegi, aby podrądy te komu innemu, nie starszym w dzierżawę były puszczone. 4. Iż tenże Lejba, syn Ben Rabi po kilkakroć domagał się, i domagać się nieprzestaje, aby starsi zdali rachunki z należących sum od ludu. 5. Iż tenże Lejba, syn Ben Rabi wszystkie prawie starozakonne przepisy i obrządki porzucił, i splamioną duszę swoję przyłożył do wszetecznych Goimow, iż chodzi do szkół ich, obciął pejsaki, odmienił ubior, nienosi cycele, i bez guza rzemiennego na czole odważa się odprawiać boruchy, iż widziano go, że jedną łyżką (lubo wprawdzie obtartą) jadł mięsną polewkę, a potem mleko. 6. Iż w dni szabasu, zamiast rozpamiętywania nad mądrą nieprzenikłością Talmudu, Myszny i Gamury, czyta gorszące księgi Goimow, iż w czasie kuczek, (wiedząc, że kwas zakazany) jadł za szałasem sałatę z octem. 7. Iż (co nam zgrozą powtorzyć przychodzi) pomieniony Lejbe, śmiał utrzymywać, że chrześcianie są ludźmi, i równie jak żydzi duszę mają. 8. Iż temi i podobnemi przestępstwy pogwałcił Lejba, najświętsze prawa nasze, jako to prawo w księdze Emelehamelich fol. 67 mowiące: Wy Izraelici jesteście ludźmi, inne świata narody nie są ludźmi; bo pochodzą z plugawstwa Ewy, i nie mają żadnego uczestnictwa duszy. 9. Iż zgwałcił Lejba prawo zawarte w wielkim Jalkut Rubeni, mowiące: Izraelici są ludźmi, bo dusze ich od Boga pochodzą, bałwochwalcy zaś (nie żydzi), ktorych dusze od nieczystego ducha pochodzą, nazywają się Świnie, każdy więc bałwochwalca jest ciałem i duszą świńską. Iż przejmując ubior i zwyczaje chrześcian zgwałcił Lejba prawo Menoras hamuer, na karcie 25, mowiące: Skoro inne narody miałyby żądać odmienić co najmniejszego w prawidłach waszych, choćby tylko rzemień u trzewika, natenczas żyd powinien się dać wprzody zabić, niż tego dopuścić. 10. Iź zgwałcił Lejba prawo, ucząc się u bałwochwalcow szkodliwych nauk i umiejętności. Sotuch, mowi w rozdziale 9, tomie 21: Przeklętym, ktory będzie chował u siebie wieprza, i uczył syna nauk greckich i innych. 11. Iż zgwałcił Lejba prawa buntowniczem powstaniem przeciw rabinom, kabałom i bractwu starszych, przyganiając ich rozkładom poborow, żądając od nich rachunkow, co do niego nic nie należy: gdyż Mozes Maymanides wyraźnie mowi: niewolno jest uczniowi wieść sporow z naucznym, powinien się uważać za sługę jego, i rozwiązywać rzemień trzewikow jego. — A zatem znalazłszy te wszystkie obwinienia dowodami sprawdzone, porownawszy te szkaradne przestępstwa z karami, jakie na oneż Talmud, Myszna, i inne święte księgi nasze przepisują: My rabin, kachalni, i starsi bractwa Mureinos, Meiuchet, Feine Bery, (*) z władzy nadanej nam przez najświętszy Talmud, za występki, z ktorych każdy ukamienowania godzien, rzucamy na pomienionego Lejbe syna Ben Rabi trzy razem klątwy Niddui, Cherem i Schamatha. Niech więc ten Lejba syn Ben Rabi będzie przeklętym w obydwoch domach sędziow wyższych i niższych. Niech na nim ciężą okropne plagi i dręczące choroby; niech dom jego, będzie mieszkaniem smoków i wężów (*) Są to tytuły, ktore sobie starsi dają odpowiadające Doktorom prawa i Jaśnie oświeconym. niech się zaćmi gwiazda jego na niebie. Niech nieprzyjaciele jego cieszą się z jego upadku, niech zioło i srebro jego dostanie się im w ręce. Niech będzie przeklęty ustami Addirorona i Achlariela, ustami Sandulphiona i Haudrauiela, ustami Anfisiela i Pathiela, niech będzie przeklęty ustami Zafzaliela, ustami Hufhafila, ustami po trzykroć wielkiego króla, ktory nosi siedemdziesiąt imion. Niech przepadnie jako Korat i plemie jego, niech dusza jego wychodzi w pośrod mąk i trwogi, gniew Boży niech go zabije. Niech uduszonym będzie jak Achitepel, niech trąd jego będzie jak trąd Gechasi, niech nigdy zmartwych niepowstanie. Niech niespoczywa na cmentarzu Izraelitów; w tej klątwie niech zostaje Lejba, syn Ben Rabi, i niech to będzie dziedzictwo jego nakazujemy. Na nas zaś starszych niech Bog rozszerza, pokój i błogosławieństwa swoje. — (*) Nakazujemy, aby podług przepisow tych klątew pomieniony Lejba niewaźył się golić, by się nigdy niezbliżał do Synagogi, by każdy Izraelita gdy go spotka, najmniej na cztery łokcie, co prędzej odskoczył od niego, słowem , by był wyklęty i przeklęty póki się () Baxtorf Lexicon pag. 825. nieupamięta, gdyby zaś w czasie klątwy tej umarł, kamień na mogile jego ma być położony na znak, że godzien ukamienowania. Ten wyrok nasz wykona w Wars: rabin, kabał i starsi bractwa, i wszystkim udzieli kahalom. (podpisano) Ben Lewi Rabin Głogowski. Moses Cucker Kahalny. Menasses Bube Kahalny. Jonathan Schpitz starszy bractwa, Izaak Federschmutz Sekretarz Jeneralny. Zważ przyjaciołko moja, jeżeli w oczach nie tylko chrześcianina, ale każdego nie zagorzałego rozsądnego żyda, występki za ktore mię wyklinają, niestalyby się raczej dowodem, jak gorliwym jestem, o dobro i oświecenie ludu mego, jak serce moje boleje nad temi uciskami od starszych, ktorych ubodzy nasi Izraelici wieczną stają się ofiarą. Tak jest, przyjaciołko moja, powtarzam, coś tylekroć słyszała odemnie, iż kahały, rabiny, słowem starsi nasi, są jedyną nieszczęść, uciskow, i upodlenia naszego przyczyną. Czy uważasz, jakiego użyli podstępu, lękając się, by starszyzna tutejsza nie była pociągnięta do odpowiedzi za tę rzuconą klątwę, sprowadzili ją z zagranicy, cła nawet za ten zagraniczny towar niezapłaciwszy. Przeczytawszy to niedorzeczne gorszące pismo, wierzaj mi, nie gniew, nie chęć zemsty, lecz zniewaga ku niegodnej starszyznie, a litość nad oślepieniem biednego ludu naszego, serce moje przejęły. Acz świadectwo czystego sumienia mego, kazało mi pogardzać tak niesłusznie wymierzoną na mnie karą; bolałem atoli nad skutkami jej. Ciężko jest zawsze widzieć się wyłączonym od społeczeństwa swoich; coż dopioro pomnieć, źe porozsyłana po wszystkich kabałach klątwa ta, niedozwoli mi, o luba Sióro moja, przybliżyć się i do ciebie. Ach! gdyby nie ta myśl trapiąca, reszta niczemby była. Już doznają skutkow pełnego zajadłości wyroku, kędy tylko spotkam żyda, odskakuje odemnie, jak gdyby od węża zjadłego; Chaim nawet, wierny nasz Chaim, ktory dotąd bywał u mnie codziennie, niepostanie, ucieka od wyklętego: dowiedziawszy się że wkrotce wyjeżdża, szukałem go wszędy; wczoraj spotkawszy go na ustronnym zatułku, gdzie nikt niepatrzał na nas, dałem mu znać na migi, źe jutro o tejże godzinie przyniosę list do ciebie, i położę pod kamień, ktorym wskazał; tknięty litością dał znak że przyjdzie po niego. Jakoż dziś list moj zanoszę, ufam, że go weźmie i wiernie ci odda Nie raz przychodziła mi myśl porzucić tę jaskinię nieprzyjacioł moich i spieszyć do ciebie: lubo żaden furman żydowski niedałby wyklętemu koni, łatwo u chrześcian mogłbym ich nająć, lecz cożby mię czekało ? niebezpieczeństwa, zatrzymywania po drodze, w miejscu nawet gdzie ty luba ma Sioro jesteś, pomnożenie przytomnością moją własnych prześladowań twoich. Ach tyle już cierpisz za mnie: zarzut ten jest najsroższe: udręczeniem mojem. Patrz na męki moje, i lituj się uademną. Głęboki smutek moj, nieraz oczy napełnione łzami, nieuszły szkolnych przyjacioł moich spostrzeżeń. Mam ja ich, w obydwoch wyznaniach i chlubić się niemi mogę mam szczęście w ich liczbie zacnego z rodu, światła i dobroci, Edmunda hrabię Tęczyńskiego: jednaki sposob myślenia, miłość nauk, serca acz porożnione wiarą połączyły szacunkiem; zostawujemy Bogu, by sądził, kto z nas lepiej trzyma, ja mniemam iż on z cnotami swemi, pewniejszy zbawienia , niź starsi nasi z duchem prześladowczym, z całą swoją kabałą; zdziwisz się może, że uniżony przesądem żyd, jednego z pierwszych panow polskich przyjacielem swym zowie, lecz takie są oświecenia skutki. Od dwoch lat najwięcej jesteśmy z sobą, czynimy wspolne doświadczenia chemiczne, Tęczyński zabrał do nich passyą największą. Uważając on od dni wielu, moj smutek, moje zadumanie, moje roztargnienie, z najczulszą przyjaźnią poty nalegał, pokim mu przyczyn strapienia mego nieodkrył: młodzieniec tak słodki tak uprzejmy, uniosł się gniewem, gdym mu kopią rzuconej klątwy na mnie pokazał, gdym niu skreślił, i obraz twej duszy, i wdziękow, i miłość moją ku tobie, i prześladowania, na ktore za rowno zemną wystawioną jesteś. Możeż być, zawołał z wrodzoną wiekowi swemu żywością, żeby w kraju, w ktorym wrszyscy pod jednemi żyjemy prawami, w ktorym prawo to zarowno na wszystkich rozciąga opiekę swoją, bez wysłuchania, zaocznie , obcy urzędnik miał uciskać obywatela naszego! Być to nie może: mam krewnych w rządzie i sądach, pojdę, przełożę im tę niegodziwość; straszna kara padnie na Waszą starszyznę. Nieczyń tego, zawołałem, pozwol, niech wprzody wszelkich użyję środkow, bym (bez wdawania się w religijne sprawy nasze osob innego wyznania) przekonał starszyznę naszą o wściekłej ślepocie, ktora ich prędzej, czy poźniej do nieszczęścia przywiedzie. Ledwiem dni kilka zwłoki uprosić mogł, u zacnego przyjaciela mego. Jaki skutek zabiegi me sprawią, dowiesz się w krotce, ufam, źe wyjdę z kłopotow, zaklinam cię bądź spokojną, ty jesteś jedynem dobrem, jedyną życia mego pociechą. Obroni nas Jehowa od niecnych zagorzelcow, co zakon jego skazili. Bądź zdrową droga oblubienico moja. LIST XI. HERSZKO DO MOSZKA. d. 17 Igier z Berdyczowa. Niebaczny! coźeś uczynił, nieprzeczytawszy wprzódy, przesłałeś list opętanej kacerstwem córki twej, do drogiego mego fenixa Jankiela. Mimo głębokiego zatopienia swego w księgach, postrzegł jednak, żem list ten odebrał, i natychmiast czytać go pragnął. Wiesz, że choć ojciec naczelnikowi Chazedimow posłusznym być muszę. Dałem więc mu odpis twej Sióry; długo zrozumieć go nie mogł, gdyż on w kabalistycznym tylko uczony języku; zrozumiawszy nakoniec, córko Jezabeli! zawołał, coź jest za szaleństwo twoje, odmawiasz rękę Jankiela! żałuję, przydał, obracając się do mnie, żem się tak daleko uniżył, i za poradą twoją, odezwał się o to głupie siksele. Niech wiecznie niepłodną zostanie, co do mnie prawa pozwalają uczonemu zostawać w bezżeństwie, i bez żony potomstwo mieć mogę.... Synu, zawołałem, co mowisz! nierozumiesz mię, odparł, lecz wkrotce się nauczysz. To mowiąc poszedł do skrzynki swojej, wyjął z czemsiś tygielek, przykrywszy i oblepiwszy gliną postawił go na ogniu, i dmuchać zaczął..,. Cożto smażysz drogi moj fenixie zawołałem.... Syna dla siebie odpowiedział.... (*) Nie wątpię, rzekłem, wziąwszy go za rękę, źe nauka i mądrość twoja wszystkiego dokazać () Dla objaśnienia miejsca tego, cytować będę własne słowa uczonego Czackiego : Kabałiści, mowi on, pag. 22. — Wdają się W mniej szczęśliwe ciemności natury. W Smyrnie, jak rękopism Samuela ze Lwowa zaświadcza, przez czery pokolenia pracowano nad utworzeniem człowieka E Semine hominis, robiąc piecyki, jak w Egipcie na kurczęta : o tych piecykach Radziwił i Niebuhr w wędrowkach swych piszą, twierdząc, ze od Antonina Cezara kabaliści pracowali nad tym wielkim wynalazkiem. mogą: posłuchaj jednak nim się ten synek usmaży w tygielku spróbujmy raz jeszcze naturalnego i zwyczajnego sposobu. Co nierozeznane napisało dziewczę, to nic nieznaczy, widzisz z własnych jej wyrazów, iż jakaś nieśmiałość, wewnętrzne przekonanie, że ciebie niegodna, kierowały jej piórem; kiedy się sam pokażesz, uśmierzysz jej bojaźń, zachęcisz miodopłynną wymową, pozna swój nierozum, padnie ci do nóg i przeprosi. Zważ nakoniec, że Sióra jest znaną w całym Izraelu z piękności swej dziewicą, że jest córką bardzo bogatego ojca, że ojciec wraz przy ślubie daje z nią 10,000 rubli karbowanych, a później, jeśli się facyendy udadzą, trzy i cztery razy tyle.... Na te słowa, zaczął się uśmiechać, i mrugać oczkami, drogi mój Jankiele, jeśli tak rozumiecie, rzekł mi, spróbujmy raz jeszcze, pojadę. Oczekuj nas więc niedługo, skoro się dowiem, żeś z Brodów powrócił, wraz ruszam, przywiozę z sobą i Liję dla Dawidka twego: z temi niebędzie wielkiego zachodu, pójdą do ślubu jak gdyby na orzechy. Nie zapomniałem ważnego zlecenia rabina waszego względem grzechu, który u was popełnionym został. Skoro więc spokojniejszym nieco ujrzałem Jankiela, przełożyłem do rozwiązania niesłychany przypadek, położenia mięsnej łyżki na garnku z mlekiem. Długo Jankiel siedział w zamyśleniu, rzekł mi nakoniec: rzecz ta tak nadzwyczajnej jest wagi, iż bez naradzenia się Talmudu, Myszny i Sohor stanowić o niej nie mogę, przyjdź jutro, a dam ci odpowiedź. Ach! przyjacielu, jak ciężkie są obowiązki uczonego Morejna. Żebyś wiedział, jaki mię żal zdejmował, patrząc jak biedny mój Jankiele resztę dnia i noc całą, pocąc się dużemi kroplami przewracał księgi, myślał i znów czytał, nim godnie tak ważne zapytanie potrafił rozwiązać. Nazajutrz posłał po rabina i starszych, i w przytomności wszystkich taką na piśmie wydał wyrocznię: Gdy prawowierny Rubin Ickowicz jedząc potrawę mięsną, łyżkę od niej, na garnku mleka położył, a przez czyn tak obrzydły, tak surowo zakonem naszym zakazany, stal się godnym drugiego rzędu przeklęctwa, to jest Cheremu; zważywszy jednak, że Rubin Ickowicz, nim tę łyżkę po mięsie położył na garnku mleka, obtarł ją wprzódy końcem łapserdaka swego, że być może, iż w chwili tej, myślał o wielkiej jakiej spekulacyi, i grzech przez nieostrożność po pełnił nad to, iż niewiadomo nam, czy mleko to było od matki koźlęcia, które pożywał, stanowiemy: iź sam siebie na trzy dni wykląć, i po trzech dniach sam z siebie tęź klątwę zdjąć powinien. Skończył, a rabin nasz i kachał cały, porwali się za łby, wrzeszczeć i dziwić się zaczęli mądrości drogiego mego Jankiela. Jakoż jest się czemu dziwić! jak głęboko jak dowcipnie pogodzona surowość prawa z łagodnością , na jaką przykładny Rubin zasługiwał, przez cały żywot swój. Gdyby sława mądrości Jankiela mego, już nie napełniła świata całego, ten jeden wyrok, wielkimby go w Izraelu uczynił. Dajże to uczuć niebacznej Siórze twojej. Piszą mi z Warszawy, iż na uwodziciela jej Lejbę, wielkie gotują się zamachy, i że wkrótce coś się ważnego względem przewrotnika tego dowiemy. Dobrze tak, dajmy sobie wszyscy ręce, by tych nowotników co podkopują Talmud zniszczyć i na wieki pognębić. Piszą mi także, że woły w Warszawie dobrze płacą. Czy nie pomyślimy zakupić ze dwieście i posłać tam ? Bądź zdrów. LIST XII. SIÓRA DO LEJBY. d. 3 Sywon. Jakże ci opiszę, luby mój przyjacielu okropność scen, których byłam i ofiarą i świadkiem. Nie wiem, czy wstanie pomieszania mego i frasunków, w przeczuciach zbliżających się przeciw mnie nawałnic, będę miała dość siły i przytomności, by zachować porządek zdarzeń dla nas obojga równie dziś jak na przyszłość zagrażających. Może już raz ostatni piszę do ciebie, może już raz ostatni czytasz pismo twej Sióry, a może nie ujrzysz jej więcej. Lecz precz odemnie ta myśl rozpaczająca! ufajmy, że Jehowa doświadczywszy nas ciężkiemi próbami, stałość uczuć naszych i życie bez skazy, spełnieniem wszystkich życzeń naszych uwieńczyć raczy. Słuchaj co się stało z twą Siórą. Za powrotem ojca mego z Brodów, uważałam nadzwyczajną w domu naszym czynność, matka krzątała się około nowych sukien dla mnie, ojciec przywiózł mi z Brodów na głowę dwa skrzydła z pereł już nieco zżółkłych, między niemi oprawne rubinki, podobneż kolczyki. Na szyję łańcuch złoty z medalem, wyrażającym z jednej strony, wizerunek króla Stefana, z drugiej, wzięcie Inflant i Połocka. Dary te, zamiast radości, przejęły mnie trwogą; wróżyły mi one powtórny jakiś zamysł, wydania mię za mąż; nierozuiniałam bowiem żeby Jankiel odebrawszy odpowiedź moję, już więcej myślał o mnie. Jakiekolwiek bądź są zamysły ojca mego, bolesną mi będzie sprzeciwiać się woli rodzicielskiej, lecz nie odzownem postanowieniem mojem jest, być tylko twoją. Lecz czemuż powtarzam to, aż nadto pewnym jesteś słodki moj Lejbele! iż nikt prócz ciebie serca mego niedotknie. .. Wracam do ciągu rzeczy. Wczoraj rano dwie służące, brat mój nawet Da widok i siostra, wszystko to użyte było do czyszczenia i mycia domu całego; matka moja całkiem zajęła się przygotowaniem obiadu, a raczej wieczerzy. Gdy wszyscy zatrudnieni byli temi zachodami, gdy ojciec mój ustawnie wychodził dla konferowania z starszyzną i rabinem tutejszym, gdy ja, milczący tych zachodów świadek, czułam coraz gwałtowniejsze serca bicia, siedząc w oknie raptem widzę lecących ulicą żydów z okropnym wrzaskiem, a za niemi postępującą powoli budę parokonną. W tej chwili ojciec mój z rabinem, starszyzną, przyjaciółmi i gośćmi, wyszedł naprzeciw, a ja nieczułam tchu w sobie, gdym postrzegła budę zawracającą do wrót naszych. Wysiadł z tej budy sędziwy źyd w czarnym grodeturowym łapserdaku z srebrnemi haftkami, odetchnęłam widząc, iż człek taki sędziwy niemógł mi być zapewne przeznaczonym za męża! Niestety! niedługo otucha ta trwała. Lubo starzec ów wysiadł, całe żydowstwo tłoczyć się zaczęło do woza, każdy ubiegał się by widzieć, co w nim jeszcze zostało: z okrzykami nakoniec radości, wyjęto coś czarnego nakształt dużego wora, w którym coś się ruszało. Tu na skinienie ojca, matka zarzuciwszy mi zasłonę na oczy, wzięła za rękę, i do komory wepchnęła. Wrodzona płci naszej ciekawość sprawiła, iż przystąpiwszy do drzwi przez dziurkę od zamku patrzałam co się dzieje. Pomnożyły się krzyki radosne, wkrótce widziałam jak wniesiono wór wśród izby, zaczął on podnosić się nieco. Spadło nakoniec przykrycie, czyli opończa... Wielki Jehowa ! Cóż nieszczęsna postrzegłam ... Stworzenie na długich cienkich nóżkach, z utopioną spiczastą głową wśród ogromnych dwóch garbów z przodu i z tyłu. Nielrzeba mi było słyszeć, odgłosów: Jankiele, Jankiele, Mejuchet feine Beri, niepotrzeba mi było, mówię, słyszeć tych okrzyków, by wraz po opisaniu dawniejszem Racheli nie poznać, iż to osobliwsze stworzenie, nie było czera inszem, jak owym uczonym doktorem mądrości, od którego, mniemałam, źe odpowiedź moja już mię uwolniła na zawsze ... Niewiem, co się zemną siało, gdyż zemdlona z przestrachu padłam na ziemię jak długa. Po niemałym jak wnoszę czasie wylany potok zimnej wody na twarz mą wrócił mi życie, lecz niezupełną przytomność: ujrzałam rodziców stojących nademną, matkę z lilosnem spojrzeniem, ojca zagniewanego. Niestety! mimo godnego politowania stanu mego porwał mię ten ojciec za rękę, i z tylnej komory do dużej izby wprowadził. Stał Jankiele w pośród rabinów i starszych, z uszanowaniem otaczających go wkoło. Rozstąpiła się ciżba, a ojciec wie do mnie odezwał się słowa: Dosyć tych dziecinnych głupstw twoich o Sióro, najpierwszy świecznik Izraela; ów znany Niebu i ziemi Jankiele darował niedorzeczne odpowiedzi twoje, a ja ufam, że Sióra moja ma dosyć jeszcze rozumu, by cenić jak powinna niespodziewane szczęście , które ją spotyka, szczęście stania się małżonką Moreinos Mejuchet, Feine Beri Jankiele naczelnika najgorliwszego najchwalebniejszego towarzystwa Chassidim, prawdziwego proroka wieku naszego, z ktorego lędźwi kto wić, długo oczekiwany Messiasz, jak z wytrysku Cedronu wypłynąć może. Niech się więc duch twoj raduje o corko, przyjm co prędzej na łono twoje ten Karbunkuł światłości, to drzewo Syttym, tego prawego następcę Izaiasza, Jeremiasza i Ezechiela. Tu obracając się do Jankiele, rzeki Moszko: Coż jest sługa twój, żeś się obejrzał na psa zdechłego jakom ja jest sam. Gdy Moszko skończył, podźwignął się na nożkach swoich Jankiel, i jak konik polny lub szarańcza z zapalonym wzrokiem zaczął przyskakiwać do mnie; rabin także już się do dawania ślubu zabierał... mimo słabości, i pomięszania mego, nieba dały mi dość siły, że odpychając Jankiela tak silnie, że się wywrocił, mocnym zawołałam głosem, przysięgam na Jehowę, na Stwórcę nieba i ziemi, iż nigdy żoną Jankiela niebędę. To mówiąc pędem pobiegłam do komory, tam nietylko najostrzejsze słowa i przekleństwa lecz bicia i kułaki ojca mego ścigały mię, tak srodze, iż znow zemdlałam. Co się zemną przez trzy dni i trzy następne nocy stało, powiedzieć nic mogę, czwartego dnia dopiero zaczęłam przychodzić do zmysłów. Pierwszy przedmiot co zemdlone oczy moje rozeznać mogły, była matka siedząca przy łożu mem. Rzewny jej płacz boleśnie duszę mą przejął. Czemuż plączesz, o matko! słabym zawołałam głosem. I ty mię pytasz o to o córko, odpowiedziała. Ach ty, moja kochana! jesteś przyczyną tego, mogłaśże odrzucić Jankiele, gdy ojciec, gdy wszyscy starsi, tak mocno życzyli tego, aleś słaba, przydała, i jeszcze może niewyrwaną z okropnych szponów śmierci, sen i odpoczynek potrzebne ci są koniecznie... uspokój się uśniej, potem mówić będziemy, bodajby Wszechmocny zachował mi ciebie. Uspokój się zaklinam cię, i mnie spoczynek potrzebny, to mówiąc wyszła, przysławszy mi do pilnowania Dawidka, małego brata mego. Wszedł ów bachorek wnowej sukni, z galonkiem na jarmułce, miał coś poważnego w drobnej swojej postaci, co mię acz słabą pobudziło do śmiechu.— Cóż się z tobą stało Dawidku! rzekłam mu, jakżeś pięknie ubrany, jakżeś poważny. No, odpowiedział: niedziwuj się, ja już mam żonę.— Co, ty? taki maleńki! i któż ona jest, gdzie jest?— No, ja się ożenił, a ona pojechała zHerszkiem, ojcem jej i Jankiela —- I wieleż ma ona lat — Dziewięć a ja jedenaście— To śliczne małżeństwo... zapewne: ona pojechała z tatę swoim, a ja tu zostałem u bakalarza, i uczyć się będę Talmudu, a potem nas spuszczą— I kochaszże ty twą żonę?... albo ja wiem— Nie pojmuję tego wszystkiego, moj Dawidku, opowiedz mi rzecz całą, bo ja nic niepamiętam, co się zemną działo. Pobiegł Dawidek do izby obejrzał się na około, a widząc, źe nikogo niema, wrocił, i siadłszy przy łożku mojein w te słowa zaczął: Jak ty odepchnęłaś Jankiele tak źe się wywrocił jak długi, powstał straszny krzyk między rabinem i starszyzną, nie można było wytrzymać, bo oni wyli, wrzeszczeli w dużej izbie, a ty krzyczałaś w komorze, ale ty uciekłaś potem, a oni jeszcze wrzeszczeli, źe to jest grzech wiel niesłychany, wywrocić takiego Mejuchet: podnieśli oni Jankiela, a on bardzo się gniewral i pienił, a oni całowali go w ręce i w nogi, a on chciał koniecznie zaraz wyjecbać, ale ojciec jego Herszko niechcial, a nasz ojciec przeklinał ciebie, i wszystka starszyzna przeklinała ciebie, a ojciec nasz powiedział, ie ty jesteś Moim, (*) że () Bałwochwalczym. ciebie z domu wypędzi, i że kiedy ty taka glupia, że niechcesz najpierwszego z żydów, źe kiedy wszystkie zachody do wejścia były poczynione, i źe kiedy mała Lyie corka Herszki a Siostra z drugiego łoża Jankiela, przyjechała, to ona może się z Dawidkiem moim ożenić, i przyszła maleńka Lyie, i mnie ojciec zawołał, i kazali nam stanąć, i rabin coś przeczytał nad nami, i potem kazali mi stłuc szklankę, i potem ja byłem mężem Lyie, a Lyie moja żona, a ojciec potargał mię z wolna za pejsaczki, dał mi kieliszek miodu i beigele. (*) Wieczorem był wielki obiad, i szczupak z pieprzem, i kaczkes z rzepą i kasza z mlekiem, i wódka, i piwo i wino koszerne. Niebyło bardzo wesoło, bo wszyscy bardzo gniewali się na tobie, a wraz nazajutrz Herszko Jankiel i nasz ojciec długo gadali, a potem pojechali. Ojciec nasz bardzo zły, i Bóg wie, co z tobą będzie. Niewiem co dalej gadał Dawidek, gdyż znużoną, sen zmorzył, lecz z tego wszystkiego , com ci wypisała, widzieć możesz kochany moj Lejbełe, com ponosiła i jakie nieszczęścia wiszą nademną. Słodyczą jest dla () Obwarzanek. mnie widzieć, że mnie nieopuszcza matka, źe Rachel, kiedy może, przychodzi do mnie ukradkiem, źe słudzy, dobry nawet Chaim lituje się nademną, jakie mogą ukradkiem czynią mi przysługi. Odebrano mi kałamarz, pióro i papier, poczciwy Chaim znalazł sposób dostarczania mi innych , jemu zatem drogi mój przyjacielu winieneś, że piszę do ciebie:. . Otóż i wchodzi... Delikatność tego dobrego człowieka żywo mię dotknęła. Powrócił on z Warszawy właśnie w dzień okropnej sceny, i ciężkiej słabości , która była jej skutkiem, czekał, nim cokolwiek do sił nieprzyjdę, aż mi list twój wręczył, dodając, bym co rychlej odpisała, gdyż lubo sam nie jedzie, ma pewnego przyjaciela, który list ten wiernie ci odda, niemam więc czasu jak tylko słów kilka dodać do dokończonego prawie listu mego. O luby mój, oboje widzę na prześladowania skazani jesteśmy, podwójne są męki nasze; bo każde za siebie i przyjaciela dręczy się, i cierpi: list twój pomnożył ciężar strapienia mego, a raczej zapominam o dolegliwościach moich, bym drżała tylko nad twemi. O mój ty luby zachowaj się dla mnie, nie odrzucaj pomocy znakomitego przyjaciela twego, wyłam się coprędzej z tej klątwy, powracaj do mnie, niech przynajmniej wspólnie cierpiem i wspólnie radzim o sobie. Chaim przybiega ostrzegając, iż ojciec już powraca ze szkoły. Bądź zdrów mój ty jedyny. Sióra. P. S. Zaklinam cię pisuj do Abrahama we wszystkich powątpiewaniach, i dolegliwościach twoich. LIST XIII, CHAIM DO LEJBY. d. 9 Sywon. Posyłam list ten do was przez Manesa Boruchowicza, krewnego mego, miał on wyjechać już trzy dni temu: zatrzymały go nieprzewidziane przeszkody: nie żałujcie spóźnienia tego, złe wieści dochodzą nas zawsze aż nadto prędko. Przyłączone tu pismo twej Sióry zawiadomi cię o ciężkich jej tutaj cierpieniach, na mnie spada sroga powinność donieść ci, czego ona już donieść nie mogła. Dzisiejszej nocy Sióra znikła z domu ojca swojego, a raczej wywiezioną została dokąd? nikt z nas nie wie, Bogu dzięki! że mnie do tej nieużyto wyprawy. Straciłem ufność Moszka: litość, którąm okazywał nad Siórą wciągu jej prześladowań, niepodobała się, ciężkie podejrzenia rzuciła na mnie. Lecz jakże się niebyło litować nad tą, która jest tak dobrą, która choć może winna, zbyt jednak srogo była traktowaną. Wszyscy widzę przeznaczeni jesteśmy do cierpienia i prześladowań. Ponosi je Sióra, ponosicie i wy, ponoszę i ja choć w innym rodzaju. Jestem ubogim, nie uczonym żydem, potem czoła mojego żywię żonę, pięcioro dzieci, i siebie samego. Uczy mię zdrowy mój rozum, iż opłaciwszy część krwawego zarobku mego, to jest to, co rząd krajowy, co utrzymanie służby bóżnicy wymaga, reszta przynajmniej powinna być moją. Tego pewnym jest każdy mieszkaniec ziemi tej, my tylko żydzi, nie przez monarchę, lecz przez nas samych, przez starszych naszych, coraz to przykrzejszych zdzierstw i ucisków nieprzestajemy doznawać Wierzmi, szanowny mój Lejbo, już mię te ustawne zdzierstwa do rozpaczy przywodzą, i nieraz występną mnie myśl nastręczają, iż my ubodzy żydzi, starszych i możniejszych jesteśmy igrzyskiem, iż oni umyślnie nas utrzymują w ciemności i fanatyzmie , byśmy pod pozorem sprawy religii, posłuszni im ślepo we wszystkiem, nieujrzeli nigdy, że u starszych naszych religia jest tylko pokrywką, prawdziwym celem bogacenia się za pomocą ciemnoty naszej. Przemyśliwają starsi i bractwa nasze, jak nas drzeć ze skóry: ustawiczne składki to na koszerne, to na prenumeraty Talmudów, to na rekrutowe, w których ja nędzny tyle płacę, co bogaty Herszko i Moszko. Jedne z największych przykrości, są nakazywane posty. Wiesz, iż kiedy przyjdzie starszym naszym do głowy w ważnym jakim interessie posłać do wiele znaczących, nakazują trzydniowe posty, to jest każą każdej familii złożyć tę kwotę pieniędzy, którąby wydała przez trzy dni na wyżywienie siebie i całej rodziny swojej. Niewiem jak majętni zachowują te posty, ja biedny, choćbym niech ciał, to muszę, gdyż oddawszy pieniądze za trzydniową żywność moją, w istocie samej nie poszczę ale z głodu umieram, bo niemam za co kupić chleba kawałka. I tak ja, moja żona Rifka, mój Dawidek, Rubinek, Chajmek, Chajka i Sióra, morzemy się i schniemy, dla czego ? czy dla religii, czy dla Mojżesza ? nie, niewiedzą nic o tern, ni religia, ni Boski nasz prawodawca; mrzemy głodem dla tego, aby Icyk, lub Szloma, mieli za co sypnąć, gdzie trzeba podkupić, wziąść arendę koszernego, świeczkowego i t. d. Dziś nowy znów nastał wyderkaf, przykazali nam pod klątwą składać prenumeratę na wielkie jakieś dzieła, po nowo licznie założonych drukarniach drukujące się, a mnie co do tego, a mnie co potem? ja po hebrajsku i assyryjsku nie umiem, zachowuję wiernie przykazania Boże, odprawiam boruchy, nie jem świniny, żyję z własnej furmańskiej pracy, nikomu źle nie czynię, a z tern lepszym podobno jestem Izraelitą, niż te przeoczone mędrce, co ślepią nad księgami, których nierozumieją, zdzierają nas nędznych nielitościwie, i durzą bałamuctwami swemi Już i my ubodzy zaczynamy przezierać; i prawdziwie lękam się, źe jeżeli bractwa nasze i starsi tak nas dłużej zdzierać, i durzyć będą, lękam się, by co fatalnego dla zakonu naszego nie nastąpiło.... Może ja się mylę, może bluźnię, twojej ja, szanowny cnotliwy, uciśniony jak ja Lejbo, wzywam pomocy, oświeć mię, niechcę ja grzeszyć, ale też niechcę być ofiarą bractw naszych, niechcę , bym ja, moja Rifka i dzieci, chodzili w łachmanach, umierali z głodu, dla tego, by starsi nasi chodzili w bobrowych czapkach: pili wino koszerne , budowali niebotyczne gmachy. Często nieraz z ludem izraelskim na puszczy powtarzam wołania onego : Któż mię nakarmi mięsem; wspominajmy sobie na ryby, któresmy jadali w Egipcie darmo, na ogórki, i na melony i na łuczek, i na cebulę, i na czosnek, a teraz dusza nasza wywiędła, X. IV. Mojż: Rozd: XI. Do tych ucisków łączą się inne strapienia, żywo dręczące me serce: frasuję się pomnąc, w jakich cię zostawiłem kłopotach, zdjętaż już ta klątwa, tak niesprawiedliwie rzucona; ach donieś czemprędzej. Miejsce pobytu twej dobrej, nieocenionej Sióry, długo nie może być tajnem, doniosę ci, gdzie się obraca. Bądź zdrów. Chaim. LIST XIV. MOSZKO DO HERSZKA. d. 11 Sywon. Błogosławieństwo Abrahama, Izaaka i Jakoba niech będzie z tobą. Choć sam żywo obrażonym jesteś w osobie syna twego najmędrszego z mędrców, Jankiela, nigdy bardziej rozżałowanym rozjątrzonym być nie możesz nademnie. Niegodna Sióra, wyrzutek, zakał Izraela! Mogłaż ślepa, przewrotna odrzucić niepojętą cześć, największe błogosławieństwo, stania się uczestniczką łoża świętego Jankiela, bczecna mogłaż świętokradzką swą ręką, targać się, wywrócić na ziemię ten luminarz namiotu Jehowy. Stoi mi jeszcze przed oczyma to widowisko okropne .... Jankiel na ziemi! nogi jego zadarte do góry, twarz sprawiedliwym zapyrzona gniewem, rozpostarty szeroko na podłodze łapserdak, wrzask rozpaczy, zniewaga Izraela całego. Owóż w co się obróciły nasze głębokie zamiary, nasze przygotowania na to wesele, sny szczęśliwej przyszłości. Jedno płoche niegodne dziewczę wszystko to obaliło. Bezbożna! odbierze zasłużoną karę. Mógł Abraham poświęcić pierworodnego syna swego Izaaka, czemuż ja, Moszko, poświęcić nie mogę Sióry mojej. Lecz podług własnej twej rady, jeszcze raz użyję do ugięcia jej środków. Niedogodnem jest do opamiętania jej miasto tutejsze: częste ztąd do Warszawy okazye, i zdaje mi się, iż między nią a wyklętym lubownikiem jej Lejbą, tajemne utrzymują się korrespondencye, wnoszę nawet że ten nędznik Chaim przewozi ich listy. Nadto, mimo wszelkiej czujności mojej, Rachel , córka odszczepieńca npszego Abrahama, widuje ją, udziela jej rad swoich i ojca, i w gorszącym utrzymuje uporze. Trzeba więc było oddalić ją ztąd, zasłać w zapadłe jakie miejsce, gdzie daleka od wszelkiego zprzewrotnemi społeczeństwa, pod dozorem gorliwego i uczonego Arona, krewnego mego, pokutować będzie za szkaradne przestępstwo, i szaleństwo swoje: niewypuszczonej nigdzie, zamkniętej zawsze w komorze, Aron tłumaczyć będzie Talmud i ile jest;fkomentarzów nad nim: okazywać jej będzie szkaradność popełnionego na Jankielu świętokradztwa, szaleństwo odrzucenia ręki jegoj, wszeteczność miłości jej ku wyklętemu Lejbie. Ufam iż ta ciężka pokuta, połączona z naukami gorliwego Arona, potrafią piekielny jej upor przełamać, powrocą ją Jankielowi, i nam wszystkim. Gdyby, (czego nie mniemam) trwać jeszcze miała w zaciętości swojej, przysięgam na Talmud Mysznę i Gamurę, iź ja, ja własny jej ojciec, wyrzucę ten kąkol z pszenicy Izraela, dowiodę, źe gdzie idzie o całość Talmudu, i powagę rozszerzających mądrości kabalistyczne doktorów, łatwo zapomnę, żem ojcem, a pamiętać tylko będę, żem żydem. To stałe postanowienie moje szanowny Herszku dowieść ci powinno, jak głęboko uczułem urazę syna twego wielkiego w Izraelu Jankiela. Lecz nie ja jeden uczułem krzywdę jego, cały nasz kachał i bractwo starszych gorąco ją dzieli: okropna secna zdarzona w karczmie mojej przeszkodziła im, radzić się tego siedmioramiennego świecznika praw naszych, w wielu ich niezrozumiałościach i wątpliwościach. Radziłem im, żeby podali do niego na piśmie pytania swoje, w nadziei iż gorliwy mędrzec ten o rozszerzenie prawd skrytych, o wyjaśnienie głębokich tajemnic Talmudu, raczy się przychylić do prośb sług swoich, i powątpiewania ich rozwiązać. Jak ojciec racz go do tego nakłonić. Dawidek moj bardzo kontent, że się ożenił, choć żonaty biega jeszcze z łuczkiem i strzałą za wróblami. Ach! czemuż tak długo czekałem z Siórą moją, gdybym ją był w dziewiątym roku wydał za Jankiela twego, ileż frasunków, ileż uniknęlibyśmy zgorszenia ! Pomyślnie uwieńczona ostatnia spekulacya nasza z końmi o znaczniejszej myślić każę, wcześnie cię jednak ostrzegam, ażebyś zręczniej piłował, i dłubał zęby starym koniom, gdyż postrzeżono się na dwóch, i niemało miałem oto kłopotu. Bądź zdrów. XV. d. 10 Sywon. Nathaniel Beniamin Rubin i najstarszy bractwa w Radziwiłowie, do najświętszego Ben Jankiela naczelnika błogosławionego towarzystwa Chasidim, tłumacza praw Izraela. Najprzód całuję ręce twoje o święty, i ścieram kurz z stóp twoich, jak tego wyciąga powinność moja naprzeciw najmędrszemu z mądrych, którego majestat niech będzie uwielbiony, i rozszerzona potęga. My słudzy twojej nieograniczonej wielmożności, która pięknością twojej świętobliwości, wypucowaną i fein wystrychnioną jest, z najgłębszem uszanowaniem do twej głębokiej nauki, w następujących udajemy się okolicznościach: Zaciekać się w otchłaniach tajemnic Talmudu ślepić nad. komentarzami, nad księgagami ś. kabały, jest największą rozkoszą, nieustannem zatrudnieniem naszem porzuciliśmy wszystkie prace, wszystkie sprawy świata tego czytamy ustawnie, tak dalece, iź wielu z nas wzrok straciło, a wszyscy czerwone pręgi mają około oczu, przecież codzienne uczy nas doświadczenie iź zbyt ograniczone i słabe są rozumy i pojęcia nasze, by dociec głębokich doktorów naszych ciemności: im większą jest nasza żądza poznania tajemnic tych, tern okrutniejsza męka widzenia się zawiedzionemi w pożądliwości naszej. Jesteśmy jak człowiek spragniony, który widzi przed sobą zdroje wód świeżych i czystych, a dosięgnąć ich nie może: do ciebie więc po słońcu gwiazdo najjaśniejsza, udajemy się, byś nam zawiłości, których pojąć niemożemy, objaśnić raczył. 1. Niemożemy wydecyfrować pozostałej księgi w rękopiśmie pod tytułem Ressel, księgi którą anioł Rafał pierwszemu człeku Adamowi do czytania darował. Wiemy tylko, że mówi w niej o wielkości Boga, racz nam panie obraz ten słowy wyraźnemi skreślić. 2. Traktat Talmudu pod tytułem, Arodisim na stronnicy 3 , opisujący zatrudnienia czyli zabawy Boga, zdaje się nam także osobliwszym, racz go nam wyraźnie opisać. 3. Mamyż wierzyć, źe Jehowa rozkoszuje się w czytaniu Talmudu? 4. Chcielibyśmy także wiedzieć, czy umarli jedzą i czytają po śmierci lub nie? 5. Racz nam wytłómaczyć z czego pochodzi trzęsienie ziemi? 6. Są niektórzy między nami, napojeni zepsutą dzisiejszą nauką, którzy utrzymują i że niewiernych Goimów (chrześcian) oszukiwać nie wolno, niech wasza świętobliwość raczy nam powiedzieć, jak mamy trzymać w tej mierze ? 7. Co mamy robić, gdy nas do sądu chrześcian pociągają? 8. Gdzie był Bóg nasz, gdy lud jego znajdował się w niewoli ? 9. Czego się mamy szczególniej trzymać i co jest świętszem, Talmud, czyli też Biblia ? 10. Słyszeliśmy, że w niektóre dni niewolno jest pić Żydowi w nocy, Jak się w tem zachować? Mielibyśmy wiele jeszcze innych do uczynienia wam zapytań, lecz oszczędzając drogiego dla Izraela czasu, odkładamy je na potem. Te są słowa sług twoich, którzy raz jeszcze rzucają się na ziemię, by podeszwami pantofli twoich zgniecionemi byli. Imieniem wszystkich Nathaniel Beniamin Rubin. LIST XVI. LEJBA DO ABRAHAMA. Z Iłży d. 5 Sywon. Ta która mi jest droższą nad wszystko, w której posiadaniu założyłem szczęście życia mojego, a która dziś tak okropnie wydartą mi została, najtkliwszą troskliwością swoją, w tobie szanowny mężu, wśród tylu frasunków moich, wcześnie upatrzyła radę, pociechę i wsparcie: we wszystkich ciężkich przygodach twoich po kilkakroć pisała do mnie, udawaj się po radę do szanownego Abrahama, jest to mąż cnotą i nauką godzien uszanowania i ufności u wszystkich te to jej wezwanie, te łaski i przychylność, któreś jej okazywać raczył, dają mi śmiałość udawać się do Was w nieszczęsnem położeniu mojem. Ach daruj mężu wybrany, iż najprzód mówić ci będę o tern co serce moje najżywiej zasmuca. Już mam doniesienie, o zniknieniu Sióry mojej, gdzież jest? Ach może już wściekłych, zagorzałych uniesień stała się ofiarą! Wiem, że przełożenia, obrona cnotliwego , lecz niedzielącego fanatycznych prawideł męża, niebyły ją zdólnemi ochronić, lecz zaklinam, jeżeli co możesz dla niej, uczyń: jeżeli wiesz gdzie się obraca, daj wiedzieć, a wierny jej przyjaciel, oblubieniec, poleci na jej pomoc; miłość i zniewaga dodadzą mu siły, wyrwą ją z szponów niegodnych prześladowców. Już ukochana Sióra moja, musiała was uwiadomić o okropnych prześladowaniach, których długo stałem się celem: przyjaźń współucznia godnego hrabi Tęczyńskiego, na czas, a może i na pozór tylko uwolniła mię od nich. Wiecie z jakich powodów byłem wyklętym, a powody te zapewne mi nieodjęły szacunku cnotliwego Abrahama. Tak jest, ciężyła nadenną najokropniejsza klątwa, stronił odemnie lud cały, na próżno opuszczony schronienia, łaknący pokarmu i napoju żądałem zapowietrzony, naznaczony cechą zbrodni występca, niewzbudzałby większego wrstrętu, jak ja, com się tylko za uciskanie ubogiego ludu naszego ujmował. Ulitował się Tęczyński nad nieszczęsnym stanem moim, przyjął mnie do siebie, co więcej niesłuszność prześladowania mego rządowi przedstawił. Bractwo starszych wzięło się do zwyczajnych sobie sposobów, do wykrętów, do zwłok, do wymian: im większe były nalegania od rządu, tem silniejszemi ich zabiegi, by zwłokami zmordować i wszystko zniweczyć: masieli nakoniec ostatniego użyć sposobu, nakazali post powszechny na dni cztery, by zebrane ze składek tych pieniądze użyć na dostąpienie do celów swoich. Wielki Boże około 30,000 ludzi, mężczyzn, kobiet, sędziwych starców, niewinnych niemowląt od pokarmu wstrzymać się musiało, by za pieniądze, na żywność ich łożyć się mające, dopełnić zaguby tego, który jedynie z powodów ludzkości, biednego ludu wziął na siebie obronę. Lecz Bóg, Abrahama, Izaaka i Jakóba niedozwolił, by zagorzali, przewrotni, nad niewinnym tryumf mieli odnosić. Rząd tak żywo pogroził kahałowi i bractwu starszych, iż nakoniec klątwa zc mnie publicznie zdjętą została. Lecz nie tu koniec, do wychodzącego z bóżnicy zbliżył się Ben Efraim , jeden ze starszych bractwa , i z przytłumionćm zapyrzeniem te słowa rzckł mi do ucha: Uledz musieliśmy silniejszej władzy, lecz oczerniłeś starszych, wydałeś tajemnice ich, przed obrzydłemi Goimami, wiedz, że jeżeli raz jeszcze coś podobnego uczynisz, żadna moc światowa niepolrafi cię od ciężkiej zemsty naszej zasłonić, napróżnobyś się w wnętrznościach ziemi ukrywał, ciebie i ród twój (jeżeli go mieć będziesz) zemsta nasza dosięgnie. To ci ja zapowiadam w imieniu starszych Izraela, w imieniu świętej kabały, i wszystkich komentarzów i doktorów Talmudu. To mówiąc raz jeszcze zakrwawionem okiem spojrzał na ranie i oddalił się. Wyznaję, iż mimo oświecenia, które odebrałem w szkołach krajowych, mimo głosu zdrowego rozsądku, który mi wskazuje, że sprawowanie i postępki starszych naszych nie zgadzają się ani z pierwotnym duchem Mojżesza, ni z dobrem ludu Izraela, przecież te uroczyste słowa Efraima, to ślepe posłuszeństwo , które lud ten okazuje dla Talmudu, komentarzów jego i kabalistów, świeżo doznane okropności przekleństwa, na umyśle, który prawą drogą postępować pragnie, któ- ryby porywczo pobłądzić niechciał, w którym może dziecinnych wrażeń niezatarte ślady zostały, trwogę i niepewność w sercu mojem wzbudziły. Ach ty Panie, co czystym pa- tryarchów naszych duchem jesteś przejętym, który daleki od przesądów, gardzący osobisterai korzyściami, nieznasz jak Boga prawego, niepowodujesz się jak cnotą i czyslem zakonu naszego przepisem & miej litość nad dręczącą się wątpliwościami duszą, oświeć mię, wskaż tór niemy lny, jakim prawy Izraelita postępować powinien. Naucz, jakim sposobem talmudziści, kabaliści i ich komentarze, przywłaszczyli sobie władzę, wyższą nad pismo święte. — Jakiem prawem odważają się je tłumaczyć, zkąd to, co mi później napisali, ma być bardziej obowięzującem, jak ta co sam Jehowa na górze Synai, w namiotach, przybytkach swoich, twarz w twarz Mojżeszowi powiedzieć raczył? Czyli nawet przepisy dane przez prawodawcę tego w ciągnieniu wśród nieprzyjaznych ludów, mają być na wieki niezmiennemi, czyli to, co było potrzebnem na puszczy, wśród bałwochalczych ludów, po tysiącu upłynionych wiekach, tysiącznych zmianach, postępie w prawodawstwie , oświecie narodów wpośród których rozproszeni jesteśmy, ma i dzisiaj zostać tern samem. Czyli upór nasz odrzucający najzbawienniejsze zmiany, trzymający nas w ciemnocie, nędzy i pogardzie, nie jest przeciwnym tej woli Najwyższego Boga, który nas nazwał ludem wybranym, przeznaczył nam pierwszeństwo nad wszystkiemi narody, jakże dojdziem do tego pierwszeństwa, gdy stojemy na miejsca, a inni wyścigają nas we wszystkiem? Te są dręczące powątpiewania moje, brane w dzieciństwie nauki każą ślepo wierzyć, dojzrzalszy rozsądek we wszystkiem wzbudza wrahanie. Ty jeden Panie mądrością twoją utwierdzisz mię, wrócisz spokojność z tylu stron strapionej duszy mojej. Miej litość nad młodzieńcem, który się cały tobie porucza, który nic goręcej niepragnie, jak iść podług woli Najwyższego; i stać się pożytecznym współbraciom swoim i krajowi, w którym Bóg dał mu się rodzić. Daruj panie, źe nieznany zatrudniam cię ciężkiemi frasunkami memi, gnębią mię one do ostatka ; upadłbym dawno pod niemi, gdyby naj pierwsza z pociech , czystość sumienia mego nieutrzymywrała zwątlonych sił moich... ach nieodkryłoż się jeszcze , gdzie ulubiona Sióra moja, została wygnaną? tkliwa przyjaźń, która się między nią a córką twoją Rachelą zawiązała sprawi zapewne , iż Rachel pierwsza o losie jej uwiadomioną zostanie: niech ma litość nademną, i da mi wiedzieć gdzie jest, gdzie jej mam szukać. Jeżeli ją odkryjecie raczcie jej oznajmić, źe lękając się dalszych prześladowań w Warszawie, porzuciłem to miasto, i zatrzymałem się wtem małem miasteczku: mało zamieszkane od żydów bezpieczniejszem staje się dla mnie. Niestety! do czegóż fanatyzm, i duch prześladowczy przywiódł synów Izraela, nie obcych, samych siebie wystrzegać się muszą. Do Iłży więc raczcie mi odpisać, jeżeli długo pożądanej odpowiedzi waszej będę pozbawionym, jeżeli długo los kochanej mej Sióry zakrytym zostanie nieprzejrzaną chmurą, porzucę tę zacisz moją, bezwzględny na niebezpieczeństwa , które mi wszędy przygotowała zawziętość, pójdę u nóg tvvoich panie żądać błogosławieństwa, i na kres świata szukać ulubionej mej Sióry. Racz przyjąć hołd najgłębszych modłów i najgłębszego uszanowania mego. Lejbe. LIST XVII. JANKIEL PRZEŁOŻONY TOWARZYSTWA CHASIDIM DO NATHANIELA BENIAMINA JOSIELA RUBI, I STARSZYCH BRACTWA W RADZIWIŁOWIE. d. 15 Sywon. Niegodni! jakiemże czołem śmiecie udawać się do mnie z prośbami waszemi, wy, co świadkami będąc zniewagi zadanej mi przez przewrotną i szaloną kobietę, zamiast ukamienowania jej na miejscu, wrzeszczeliście tylko i rwali sobie pejsaki! nie pejsaków ja Waszych, kary, zemsty, śmierci za świętokractwo ochydne potrzebowałem! gdybym niesłuchał jak sprawiedliwej popędliwości mojej nieodpisałbym wam, co mówię, wykląłbym na wieki, ale uwaga, że idzie o Talmud, o kabałę, o niezostawienie was w gorszących wątpliwościach waszych, sprawia, źe zapominam ciężkiej mej zemsty. Ważne zapytania wasze podług niemylnych twierdzeń nauczeńszych rabinów naszych rozwięzuję, i abyście im wierzyli, rozkazuje pod klątwą. A najprzód chcecie mieć wyobrażenie wielkości Boga, słuchajcie, jak o tem mówi Rabi Ismael. Wielki xiąże świadectwa (pisze on) tak do mnie mówił: Od domu stolicy wielmożności Jehowy do góry, jest sto i ośmnaście dziesięć tysięcy razy, a ztamtąd znów sto ośmnaście razy dziesięć tysięcy mil. Wysokość jego jest sto sześć razy, i trzydzieści razy dziesięć tysięcy mil. Od jednego oka do drugiego liczy się trzydzieści razy dziesięć tysięcy mil. Od prawej ręki jego do lewej jest siedmdziesiąt i biedni razy 10 tysięcy mil. Czaszka głowy jego ma trzy ray dziesięć tysięcy wzdłuż i tyleż wszerz. Korona na głowie jego ma 60 razy 10 tysięcy mil. Podeszwy Króla Królów, mówi tenże Ismael, mają trzydzieści tysięcy mil. Od pięt jego, aż do kolan 19 razy, 10m i cztery mile, od kolan aż do kłębów, liczy się dwanaście razy 10 i tysiąc cztery mil. Od biodr aż do szyi 24 razy, 10m mil. Nadto Rabi Ałkiva na stronie 16 powiada: źe postać cała majestatu Boskiego liczy dwa kroć sześć razy, trzydzieści razy dziesięć tysięcy mil. Nie rozumiejcie o niewiadomi, że mile te, są takie jak nasze, są mile Boskie tysiąc razy dziesięć tysięcy łokci długie, po cztery piędzi Boskie na łokieć. W księdze Osmes czytamy, źe służba i dwór Jehowy stosownym jest do wielkości Jego. Składa się on z Aniołów będących na służbie w liczbie 360 tysięcy; a dziesięć tysięcy Serafinów: idzie codzień na powinność 36 tysięcy. Macie więc wątpliwość waszą zaspokojoną, wierzcie, co mówi Rabi Ismael, i Rabi Akiwa, i milczcie. Idę dalej. Niepomału mię zadziwia czyli brak u was najlepszych komentarzów Talmudu, czyli brak umiejętności pojęcia, co się w nich znajduje, pytacie czem się Bóg bawi, nie powiadasz wam tego wyraźnie Talmud w traktacie Arodisim na stronie 3ciej. Rabi Jebuda mówi, Reif powiedział: dzień ma godzin dwanaście, w trzech pierwszych godzinach siedzi Bóg, i uczy się prawa; w drugich trzech sądzi świat, w dalszych trzech godzinach karmi świat, w trzech ostatnich nakoniec, bawi się, i gra sobie z Lewiatanem. W tem miejscu ostrzedz was muszę, iż względem trzech ostatnich godzin Efraim w komentariuszku swoim na stronie 5tej różni się od zwyż wspomnianych rabinów twierdzi on: iż w trzech ostatnich godzinach Bóg zatrudnia się uczeniem czytać bachurów. Ja zaś chcąc dwa podania pogodzić, tak rzecz rozstrzygam: iż Bóg w szabas, wtorki, czwartki i niedziele bawi się z Lewiatanem, w poniedziałek zaś, środę i piątek uczy czytać bachurów. Co do Lewiatana, tak jeszcze Talmud nasz mówi: gdy Anieli donieśli Jehowie o zburzeniu Jerozolimy, tak był Bóg zmartwiony, iż dla rozerwania się w swym smutku poszedł do Raju, i chodził tam przez czas niemały. Przed zburzeniem kościoła najmilszą jego było rozrywką, bawić się z Lewiatanem, lecz teraz już rzadko to czyni. Woli i owszem czytać Talmud, i dysputować z duszami o zakonie swoim. (*) Chcecie wiedzieć czy umarli jedzą i czytają po śmierci. Najlepszą na to pytanie, odpowiedzią, stanie się następujący wypis z Talmudu. (*) To i powyższe wyjęte z dzieła Rabinismus oder Samlung Talmudisches Thorheiten Amsterdam r. 1789. Jeden z rabinów wyszedł na przechadzkę do Tiberiady, po drodze spotkał Eliasza, który mu rzekł: właśnie też Bóg wysłał mnie z nieba do ciebie, byś dał zdanie nad ważną materyą, nad którą w niebie zgodzić się nie mogą. Tą ważną materyą jest pytanie, czyli dusze po śmierci jedzą, piją i czytają?... Rabin taką dał im odpowiedź, napisano jest w Salomona pieśni piątej w wierszu 1szym: Poznałem oblubienicę moją w ogrodzie moim i jem plastr mój i piję mleko moje jedźcież przyjaciele moi i opijcie dostatkiem. Co do czytania mamy w Talmudzie iż żyd jeden idąc w nocy mimo mogiłek, widział na własne oczy jak umarli siedzieli na grobowyeh kamieniach, i pilnie książki czytali. Niepierwsi wy jesteście, którzy pytacie zkąd pochodzi trzęsienie ziemi, odpowiem wam więc w słowach w jakich Rabi Ambras na toż samo pytanie odpowiedział Balatowi: Kiedy Bóg spojrzy na domy bałwochwalców, kiedy widzi jak spokojnie i swobodnie używają świata tego, wtenczas gdy kościół jego jest wywróconym, i ziemia jego w ręku niewiernych, natenczas tak z żalu jęczeć zaczyna, że ziemia cała drży z przestrachu. W godzinie, w której Bóg przypomina sobie upadek ludu swojego upuszcza dwie łzy na wielkie morze, łoskot spadnięcia tego, tak jest strasznym, iż od jednego końca ziemi do drugiego słyszeć się daje. Czy wolno chrześcian oszukiwać? I wy jeszcze pytacie się mnie o to, wy jeszcze powątpiewacie o tem. Ach! nierozwiązanaż już jest ta kwestya w tysiącznych miejscach rabinów i doktorów naszych ? Nie jestże napisano w Talmudzie, w traktacie Megilla fol. 13. Wolno jest żydom chrześcian oszukiwać, ku czystym bądź czysty, ku przewrotnym przewrotny. Dalej W księdze Zoar hammer fol. 129 nie stojąż te słowa: Jesteśmy pewni że zostajem w edomskiej niewoli, również wiemy o tem, że Bóg Izraela czuwa nad żydami, i wybawi ich z tej niewoli... Czytajcie dalej co pisze Rabi Mochebar Majemon w komentarzu swoim nad traktatem Talmuda Sanchedim fol: 121. Powinniście mówi on, wszystkich tych, którzy nie są obrzezani, i w proroków niewierzą, nie tylko oszukiwać, ale też i zabijać. Jeżeli mamy moc potemu, wytępiajmy ich publicznie jeżeli nie to chytrością, podstępami przyśpieszajmy ich zgubę, i koniec: jeżeli zobaczysz Goima, coby wpadł w studnią lub dół jaki, a tam stoi drabina, to idź i weź ją, mówiąc: syna mego muszę z dachu sprowadzić, chce ci ją napowrót odnieść, ale nie uczynisz tego. Nakoniec Rabi Levi ben Gerson w wykładaniu swójem ksiąg V. Mojżesza, mówi: obcych nie tylko wolno oszukiwać, ale i owszem powinnością jest oszukiwać ich. W wyplenieniu do szczętu Goimów, a rozpłodzeniu się naszem cała nadzieja wielkości i panowania naszego na ziemi. Wszystkie krainy na kuli ziemskiej są obiecane dzieciom Izraela, w miarę zatem przybywania ludności naszej przyśpiesza się panowanie żydów nad światem całym. Z jakąż niewymowną radością patrzę ja, z jakąż rozkoszą i wy zapatrywać się powinniście, jak już w tej przeklętej Polscze jak piasek na morzu lud nasz, mnoży się, rozplenia i całą ziemię okrywa. Patrzcie na Brody, Berdyczew Wilno, rzadko już tam Goima zobaczysz, wszystko same pejsaki. W Warszawie, gdzie w roku 1788 żadnemu żydowi mieszkać wolno nie było , dziś dzięki zabiegom naszym liczemy do 30,000. Patrzcie na wszystkie miasta i miasteczka polskie, ledwie gdzieś na przedmieściu dyszy nędzny Goim. Rynki i przedniejsze ulice wszystkie są nasze! widzicie, iż się sprawdza, co powiedziana w księdze V. Mojżesza, rozd: VI. I dam tobie miasta wielkie i dobre, którycheś nie budował, przy tein domy pełne dóbr wszelkich, który cheś nie opatrzał, i studnie wykopane, któryches nie kopal, winnice i oliwnice, któryches nie sadził, a będziesz sobie jadł i pił. Widzicie tedy, jak to jest dobrze być faworytnym ludem. Jeżeli (jak ufam) taką progressyą iść będziemy, ziemia ta niedługo stanie się naszą. Od was więc samych, od świętych usiłowań waszych w zatraceniu i gnębieniu pierwotnych ziemi tej mieszkańców zawisło, stać się jej panami; nie ustawajcież w tak zbawiennym zawodzie. Nieważcie się nigdy iść do sądu Goimów. Czytamy w księdze Schuhetem: poganie nie będą sądzić ludu wybranego; którykolwiek Izraelita uda się do nich, ten będzie bezbożnym i zdrajcą, i starsi tak długo w klątwie zostawić go mogą, dopóki sprawy swojej od niewiernych niepowróci do swoich. Niedarmo stoi w Talmudzie: bałwochwalcy nie mogą mieć sądów, bo nie uznawają wiary prawdziwej. Na ósme zapytanie wasze, gdzie był Bóg w czasie niewoli ludu swego, tak odpowiada Rabi Monchem w objaśnieniu swojem pięciu ksiąg Mojżesza; niemniej jak Rabi Izaak Lucja: Bóg, mówią oni, tak się zgryzł rozproszeniem Izraela, iż i sam z ludem swoim skazał się na wygnanie. Gdybyście pilnie czytali Talmud, wiedzielibyście, źe on ma pierwszeństwo przed biblią. Czytajcie, co jest powiedziano w traktacie Bara Mezia na karcie 33. Ci, co się uczą w biblii, czynią coś niby dobrego, ci co czytają Misznę, pełnią cnotę, ci, co czytają Gamurę pełnią największą cnotę, i zasługują na pochwałę i nagrodę. Masserethderech erezsota, i Massehet Sopherim w 15 rozd: stoi napisano, biblia jest tylko wodą, Mischna winem, Gamura zaś winem zaprawionem korzeniami, Rabi Salomon Jarchi, w tłomaczeniu traktatów Talmudu Eruvia, gittin mówi: Synu moj, więcej będziesz uważał na słowa rabinow, niżeli na słowa zakonu Mojżesza, tak dalece, iż gdyby rabin powiedział ci, źe twoja prawa ręka jest twoją lewą ręką, a twoja lewa ręka jest twoją prawą ręką, powinieneś ślepo wierzyć temu. W traktacie Talmudu Chagiga na karcie 10, powiedzianem jest: kto raz zajął się czytaniem Talmudu, już więcej do biblii wracać się niepowinien, ktoby przeciwnie czynił, nie znajdzie na ziemi ni pokoju ni szczęścia. Wiedźcie więc po stokroć powtarzam wam, iż Talmud jest węgielnym kamieniem oświecenia moralności żydów, jest on konstytucyą naszą, upoważnioną przez samę niezrozumialność swoją: on to wpaja w nas obrzydzenie i nienawiść wszystkich odrzuconych, wzgardzonych od Boga nieobrzezańców. Mischna i Gamura są częściami Talmudu. Słuchajcie jak Możesz Majmonides mówi o Mischnie: Ja Możes Majmonides Hiszpan, wyjąłem ją z morza Talmudu, dałem jej za podstawę szafir Tosiptach postawiłem ją na karbunkule Siphri, i Siphry złotem powlekłem, spoiłem ją czystem srebrem, i ulałem w glinie serca mojego. Jest ona jak pożądana winna macica, którą ja dzień i noc pilnowałem, skrapiałem częstokroć, aż opadły jej kwiaty, a gdy dojrzała, pokazało się małe grono, i wydało zapach mandregory, etc. Trzymajmy się więc Talmudu, bez niego jużbyśmy się zbliżyli do chrześcian, i wszystkie ich głupie mniemania przyjęli. Widzicie łaskawość moją w tak długiem wypisywaniu się mojem na wasze wątpliwości, zważcie sami, czyliście zasłużyli na nię! Leżał Jankiel do góry nogami, pchnięty ręką bezbożnej, i bezbożna ta żyje, choćby mi dziś rękę swą dawała, odrzucę ją z wzgardą, i bez żony dopełnię rozmnażania się. przepisów, nieumrę bez potomstwa, Dosmaża się w piecyku moim bachor, mający odnowić Jankiela. Co się tyczy dziesiątego zapytania waszego względem picia wody, odpowiadam słowami traktatu Perachim: Żyd w nocach, środy i soboty, niepowinien pić wody, gdyby atoli, zjadłszy opieprzonego szczupaka, nieznośne uczuł pragnienie, powinien wziąść kubek, i te słowa powiedzieć do siebie. Matka moja powiedziała do mnie, strzeż się Szafriri, fririri, riri, ri, I dopiero napić się może. ()* (*) Patrz Judische Augen Glaser T. 11. pag. 212. LIST XVIII. SIÓRA DO RACHELI. d. 18 Sywon z Tenczyna. Droga przyjaciółko moja, powiernico wszystkich myśli, uczuć, i ciężkich przygód moich; zgaduję aż nadto, jaką niespokojnością, trwogą zadrżało dobre twe serce na wieść raptownego zniknienia mego z domu rodziców moich. Niechcę ja zasmucać zbyt tkliwej duszy twojej rozciągiem opisywaniem tego com ucierpiała w podróży mojej, tego, co tutaj ponoszę. Niewiem, jak siły moje tyle razem znieść mogły utrapień. Co za cios okropny dla mnie, gdy wśród ciemnej nocy przebudzono mnie raptownie, gdy ledwie podnoszącej się z śmiertelnej choroby, zapowiedziano mi, żebym się natychmiast ubrała i siadała do woza. Zatajono przed matką moją ten wyjazd okropny, łzy i rozpacz jej możeby były zmieniły to nieludzkie przedsięwzięcie. Nieszczęsna! spoczywała snem słodkim, gdy eórka jej na łup okrutników była wydaną. Z przestrachem przebudzona ze snu, kogóż miasto matki mojej ujrzałam przed sobą, ową to fanatyczkę Dynę, siostrę rabina naszego, w szubie i czapce popielicami okrytej, pierwszy raz po okropnej scenie, i ojciec mój przystąpił do mnie. Ubieraj się zawołał, i jedź z Dyną, bodajby podroż ta i pobyt w domu bogobojnych, poprawiły cię w bałwochwalstwie i przewrotnym uporze twoim, inaczej życiem kacerstwo twoje przypłacisz. Gdy on to mówił, już Dyna włożyła na mnie co prędzej suknie, i ledwie dozwoliwszy mi zrobić małe zawinięcie, porwała za rękę i wyprowadziła do stajni. Tak byłam osłabioną, przelęknioną, iź woźnica podnieść i wsadzić mię musiał do woza. Była wtenczas druga godzina z północy, przykre dojmowało zimno, mała świeczka w latarni smutną jasność rzucała po ogromnym stajni przestworze. Ruszył wóz, a ja nieuściskawszy kochanej matki, nieuściskawszy ciebie, drżąca o siebie o łos oblubieńca mego, płakałam rzewnie Skoro dzień rozjaśniał, rozweseliły promienie słoneczne całą naturę, lecz smutek ciężył na sercu mojem, a łzy zalewały mi oczy. Tu Dyna chrapowatym głosem swoim, nie z pociechą, lecz srogiemi napominaniami swojemi zaczęła się szerzyć. Cała zajęła mym żalem, pamięcią matki, twoją i oblubieńca mego, niesłyszałam słów jej, pamiętam tylko, że się rozwodziła nad przestępstwem mojem, nad świętością osoby Jankiela nad mądrością Talmudu; milczenie moje brane było za krnąbrność, i srogie strofowania ściągało. Wydatki podróżne nie wiele ojca mego kosztować musiały, często bowiem popas odprawiał się wśród lasu i łąki jakiej, gdzie Dyna kazała zatrzymywać wyprzęgać biedne wywłoki: i gdy te gryzły trawę, ona gryzła kawałek sera twardego zchlebem: traktowała i mnie, lecz słaba strapiona, w wieczór szklanka mleka i obwarzanek były całym pokarmem moim. Przyjechałyśmy nakoniec do lichego dosyć miaśleczka, zajechałyśmy do jednej z karczm porządniejszych, tu Dyna oddała list ojca mego gospodarzowi wraz z sporym workiem pieniędzy, i długą w komorze miała z nim rozmowy. Po skończonej konferencyi, wyszedł rozgniewany gospodarz: okropnych zgorszeń dowiaduję się o tobie, rzekł do mnie, ufam atoli, że potrafię cię ukorzyć tu przyniesiono barszczu zwędzoną rybą, i kaszę gryczaną: posiliła się Dyna, posiliły się konie, zimne kiwnienie głową było calem pożegnaniem Dyny, przed wieczorem jeszcze zniknęła. Zostawiono mnie spokojną przez resztę dnia, uważałam, źe gospodarstwo, dzieci, przechodząc, nieprzemawiając do mnie i słowa, z jakimsis wstrętem spozierali na mnie. To spokojne zaniechanie, mowy domowych i przychodzących, dały mi sposobność poznać, gdzie jestem. Dowiedziałem się więc, że się zńajduję w domu Arona, pierwszego z starszych kachalnych tutejszych; że miasteczko było licłiem, źe panem jego był hrabia jakiś, mieszkający niedaleko od miasta w wspaniałym starożytnym zamku. Zaprowadzono mnie ad hoc do komory, i wskazano łożko obok corek gospodarza. Nieznośne brudy niepranych może od roku betów, ckliwość i odrazę wzbudziły we mnie, zdjęłam je więc, i wołałam na gołej położyć się ziemi. Nazajutrz rumiana zorza poranna już zastała Arona z ogromnym guzem ha czele, kiwającego się i odprawiającego boruchy po skończeniu pacierzy i ucałowaniu cycele kiwnął Aron, bym się przybliżyła do niego: zdjął trzewik moj i plunął weń dawszy mi się potem napić przykrego napoju, podobno wina z kadzidłem, przez dobry kwadrans wrzeszczał nademną. Zdaje mi się, iż to była ceremonia zaklinania albo może oczyszczenia mnie z klątwy. Po chwali wszedł Aron do osobnej komory, i przywołał mnie do siebie. Zastałam go siedzącego za stołem okrytym mnostwem ksiąg, kazawszy mi siąść przed sobą w ten sposob mowili List Moszka, ojca twego, o Sioro niegodna! a dawniej jeszcze, wiadomości przywiezione do nas przez furmanow brodzkich , całą przewrotność znarowionej duszy twojej odkryły. Splugawiłaś odszczepieństwem twojem lud Izraela, znieważyłaś samego Jehowę w osobie proroka jego Jankiela, w dawnych czasach za mniejsze wykroczenia kamienowano występnych, lecz ojciec twój z gorszącą prawie łagodnością, jeszcze się karmi nadzieją nawrócenia cię na drogę prawą. W tym celu oddalił cię z miejsca, gdzie przewrotny Abraham, tarczą tylko Goimów od zemsty naszej okryty, gdzie strefiona córka jego Rachel, gdzie tysiąc zdarzeń korrespondowania z wyklętym Lejbą, utrzymywały cię w zaślepieniu twojem, oddalił cię mówię ztamtąd, i w miejsce to zapadłe, jak na puszcze, wśród palm Cedronn, gdzie Talmud, Mischna i Gamura, wcałej swojej kwitną piękności, raz ostatni schronił cię pod skrzydła moje: oto są, przydał, pokazując na księgi, te źródła mądrości, przy których wszystko, co wymyśliły Goimy, jest głupstwem. Te to ja księgi czytać ci i objaśniać będę przez cztery niedziele, a ty w milczeniu słuchać mnie i uczyć się będziesz; po upłynionym tym czasie odbędziesz popis. Od popisu tego zawisnąć będzie zbawienie twoje, lub wieczna zguba, pamiętaj na straszne te słowa: wieczna zguba. Natęż więc całe władze umysłu twego, słuchaj i ucz się. Tu zaczął czytać Talmud z komentaryuszami onego, porównywając Talmud jerozolimski z Talmudem babilońskim, ostatniemu dając pierwszeństwo; czytał i tłómaczył przez półtrzeciej godziny, lecz z tego co czytał i mówił, nie zrozumiałam i słowa: podobała się atoli Aronowi pokorne milczenie moje, i odtąd łagodniejszym był nieco dla biednej przyjaciółki twojej. Już dwie niedziel upłynęło, jak codzień po kilka godzin słuchałam niepojętych baśni i dziwolągów Talmudu: lecz że nauczyciel mój, prócz godności mędrca, i starszego kahalnego, posiada jeszcze godność szynkarza, niektóre godziny zostały dla mnie wolnemi; i to mi dało sposobność poznać mimowolnie, co to jest małe żydowskie miasteczko. Jakże smutny obraz skreślić ci przychodzi. Wystaw sobie dość obszerny czworogran, ze wszech stron walącemi się drewnianemi domami zabudowany. Domy te przed lat trzydziestu przez chrześcian były zamieszkałe; dziś mieszkańcy ci pijaństwem, lichwą, różnemi podstępami, postradali mieszkania swych ojców, jedni zapili się na śmierć, drudzy w małych chatkach na przedmieściach się mieszczą, i co zaorzą, posieją i zbierą, to wszystko przepiją. Wśród rynku tego przez sześć miesięcy w roku, rozlewa się głęboka brudna nieprzebyta kałuża. Ileż pantofli i trzewików spoczywa w głębiach tej czarnej otchłani. Wśrodku placu stoi drewniany o jednem piętrze ratusik, na dole kilka kramików na górze więzienie. W kramikach Znajdziesz nici szpilki, tasiemki, boty, kilka kos, siekier i kilka pęków powrozów. Pochylone wystawy ciągną się w koło całego obwodu tych domów. Pod niemi biedne Izraelitki, współziomki nasze, od zorzy do Zachodu słońca siedzą nad kopankami obwarzanków, chlebów i soli: ledwie która zarobi z nich złoty na dzień, inna ledwie sześć groszy miedzianych. Jakże się dziwić, że w łachmanach , biedne i nędzne. Gdyby pracować chcialy, gdyby poszły do tkania, do przędzy, słowem do użytecznych zarobków, jak większe nierównie korzyści, jak lepsze W domach mienie? lecz wolą lenistwo z ubóstwem, jak Swobodę i dobre mienie przy pracy. Przecież niedługo tak będzie, słyszałam, że młody dzisiejszy właściciel o wielkich zamyśla odmianach. Sami tylko żydzi rzemieślnicy pozostać mają na przedmieściu. Właściciel odkupuje ich place, i nowe porządne dla samych tylko fabrykantów i rzemieślników zakłada. Odkupuje także od mieszczan chrześcian ich pola, chcąc przez to zwrócić ich dó rzemiosł i handlu, tym sposobem, mówi on,. ustanie pijaństwo i próżniactwo w tych ludziach, a wskrzesi się przemysł i dobre mienie. Tymczasem kiedy żydówki przesiadywają i przegadywają dzień cały, mężczyźni szynkują wewnątrz domów, lub przepatrywają po wsiach, wiele każdy gospodarz ma siana, zboża, bydła i drobiu. Najwstrzemięźliwszy, po mniej lub więcej długim oporze, uledz musi ich podstępom i ułudzeuiom i zbiory, bydło, kurniki swoje przeprowadzić do karczmy. Umieją oni i w prostych tych duszach wzniecić miłość własną, i humor hojnej rozrzutności, umieją w przygodach pomagać, pożyczać na podatki z najnieznośniejszą lichwą. Biada temu, który raz przyjdzie pod podwójną ich krydkę. Lecz gdzież się podziewają, te zdrowiem,, życiem nieraz ludu wiejskiego okupione zarobki ? giną u starszych kachalnych, trwonią się w hazardownych fałszywych spekulacyach. O droga przyjaciółko moja, jak smutno jest wyznać, że to wśród wybiegów i próżniactwa, spędzone życie ludu naszego, jednej tylko ciemnocie, w której ją starsi trzymają, przypisać należy. Ach gdyby zamiast bałamuctw talmudowych , uczyli nas prawdziwej moralności, zachęcali do pracy, sposobili do tych użytecznych rzemiosł i zatrudnień, które człowiekowi dają byt dobry i niepodległość, zwiększyłaby się szczęśliwość ludu tego, a zmniejszyła nędza i pogarda , w której zostaje. Widzisz tedy kochana Rachel, że niejestem samolubką, źe na nieszczęście moje, własne cierpienia nieodejmują mi tkliwości nad cierpieniami współziomków moich. Ach kiedyż przyjdzie prorok taki, któryby ich przekonawszy, jak nie lilośni nad sobą saraemi, dają się starszym swoim uwodzić, wskazał im drogę światła i uczciwości, drogę godną wybranego ludu, dzisiejszych bowiem trzymając się manowców, wiecznie w ciemnocie, nędzy i pogardzie zostaną. Lecz pocóź te mowy? Ach nie domnie, biednej dziewczyny, czynić te zastanowienia, mędrcy mocarze z całą swą siłą, z całą swą potęgą, najzbawienniejsze swre usiłowrawania znaleźli próżnemi; a ja biedne prześladowane (łziewcze, mamźe sobie pochlebiać, źe czego dokażę! Wybawić się samej, jeżeli można z prześladowania, złączyć się na wieki z drogim oblubieńcem moim, to jest jedynem czego żądać, za czem mi wzdychać wolno. List ten oddanym ci będzie przez starego poczciwego Karaima, (*) który dowiedziawszy () Kara-znaczy pismo, Karaici są ci którzy samego pisma Bożego wyroczni pilnują, się o prześladowaniach jakich doznaję, ulitował się nademną, i pomoc swą przy rzeki. Zaklinam donieś co prędzej o sobie, o szanownym twym ojcu, co słychać o Lejbie moim, uwolnionyż już z klątwy? drżę cała, zdaje mi się nieraz że go widzę skrwawioną ofiarą zapalczywego fanatyzmu i prześladowań. Ubłaganymże został prześladowca mój Jankiel? o Boże jakież to wściekłe obrzydłe stworzenie ! W znakomitym przyjacielu Lejby, Tenczynskim, cała moja nadzieja. Jeżeli wiesz, gdzie jest Lejba, jeżeli masz sposobność, udziel mu listu tego. Jeżeli nas wkrótce Opatrzność nie wyrwie z przepaści, nad którą stojemy, już może Sióry twojej nie ujrzysz. Dwie niedziel upłynęło, dwie tylko zostaje do rozstrzygnienia losu mojego. odrzucając bezrozumne baśnie Talmudistów. Karaici od dawnych wieków znajdują się w Polscze. W Łucku osiedli za Zygmunta I. , w Haliczu za Stefana Batorego, w Trokach za Kazimierza Jagielończyka. Najwięcej jest ich w Krymie, gdzie wmieście Kale przy Bachczeseraj mają swego rabina. Z Krymu zapewne w dawnych czasach i do nas się przenieśli. Mówią zwykle językiem tatarskim i polskim. Jest to lud pracowity i uczciwy. Z niezmiernych ksiąg i niepojętych bałamuctw które mi Aron czytał i tłumaczył, nic nie zrozumiałam, nie nie pamiętam. Cóż powiem gdy nastąpi examen a po nim sąd ostateczny na biedną twą Siórę. Myśl ta przeraża mnie we dnie, kłóci nocną spokojność moją. Lecz mniejsza o mnie, niech się stanę ofiarą wściekłego fanatyzmu, byle matka moja, mój oblubieniec, ty kochana Rachel, szacowny ojciec twój, byleście wy tak drodzy, tak mili sercu mojemu, dni szczęśliwe pędzili. KONIEC TOMU PIERWSZEGO.